Początkowo jesienią 2016 roku Play „testowo" ograniczył prędkość transmisji danych w sieciach partnerów roamingowych do 3 Mb/s, a kilka miesięcy później, już na stałe, do 1,5 Mb/s i zachęca klientów, aby używali tylko sieci Play. Teraz sam odgórnie decyduje o tym, z której alternatywnej sieci może korzystać jego użytkownik pozbawiony zasięgu (jest on mniejszy w przypadku sieci głosowej 2G i 3G niż u Plusa, Orange i T-Mobile).
– Mamy nadal trzech partnerów w roamingu krajowym i nie rezygnujemy z tego modelu. Chcemy jednak zapewnić naszym klientom najlepszą opcję korzystania z usług. Klient ma jednak prawo wyboru i jeśli do nas zadzwoni, zostanie ono uhonorowane – mówi Marcin Gruszka, rzecznik sieci Play.
Wszystkie te decyzje Playa to efekt jego nie najlepszych relacji z głównym partnerem roamingowym w kraju. Jest nim od trzech lat T-Mobile Polska, który zaoferował Playowi lepsze warunki niż Polkomtel, operator sieci Plus, pierwszy partner roamingowy najmłodszego gracza.
Jak wynika ze sprawozdań Playa, dzięki temu zaoszczędził w pierwszych latach współpracy, a T-Mobile w ciągu trzech lat uzyskał dodatkowe 0,5 mld zł przychodów. Od kilkunastu miesięcy operatorzy prowadzą cichą wojnę i nie jest pewne, jak się ona skończy.
Oficjalnie menedżerowie obu telekomów o swoich relacjach mówią tylko tyle, że w mocy jest ich długoterminowa umowa. Z kuluarowych rozmów wynika jednak, że kooperacja nie idzie gładko.
Koniec prognoz
Jak wynika z naszych informacji, umowa Playa i T-Mobile ma dwie części. Jedna reguluje pewien stały wolumen ruchu, jaki młodszy gracz może wpuszczać do sieci partnera. Druga część kooperacji opiera się zaś na miesięcznych prognozach składanych przez Playa, pozwalających mu na wykorzystanie sieci partnera w większym stopniu za dodatkową opłatą.