PROSTOZPARKIETU: Michał Sadowski o planach Brand24

Michał Sadowski, twórca Brand24, był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. W rozmowie m. in. o debiucie Brand24 na NewConnect, o planach spółki, o tym czy Michelle Obama nadal korzysta z usług Brand24, o monitoringu treści w sieci oraz o polskiej przedsiębiorczości.

Aktualizacja: 16.02.2018 13:54 Publikacja: 16.02.2018 11:43

Dlaczego zdecydowałeś się na prywatną emisję akcji i NewConnect, a nie na inne źródła finansowania, jak equitycrowdfunding czy chociażby popularne ostatnio ICO?

Tworząc Brand24 w 2011 r. od razu przyjęliśmy formę spółki akcyjnej. Od początku zakładaliśmy scenariusz wejścia na giełdę. Myślę, że mały parkiet był naturalnym wyborem z uwagi na skalę naszej działalności. Ponadto uważam, że wejście na rynek kapitałowy to cenne doświadczenie dla mnie, jako przedsiębiorcy. Jeśli chodzi zaś o samą ofertę prywatną, to nasi doradcy uznali, że jest to optymalna forma finansowania. Nie potrzebowaliśmy dużej rundy (3,5 mln zł), a zainteresowanie ze strony inwestorów było na tyle duże, że nie trzeba było wychodzić z szeroką, publiczną ofertą.

A czy to jest tak, że finansowanie przez giełdę daje większy prestiż?

Na pewno. Od dwóch tygodni odbieram telefony z gratulacjami. Poza tym było to ważne wydarzenie dla całej ekipy Brand24. Wspólnie celebrowaliśmy ten moment na parkiecie GPW. To była fajna chwila. Ludzie mogli poczuć realne efekty swojej pracy. Spółka zyskała atrakcyjną wycenę, co jest takim dodatkowym, motywacyjnym „kopem" dla załogi.

Obecnie kapitalizacja Brand24 sięga prawie 90 mln zł, a jesteście wciąż małą firmą z liczbą klientów sięgającą zaledwie 2200. To pokazuje, że inwestorzy dali wam spory kredyt zaufania i mają wobec spółki duże oczekiwania. Jak zamierzacie im sprostać?

Faktycznie nasza liczba klientów jest niska, zwłaszcza jak się nas porówna do bardziej dojrzałych firm, jak LiveChat. Ale biznes jest stabilny. Największy nasz klient przynosi nam 0,5 proc. przychodów., więc ryzyko, że ten biznes zacznie się kurczyć jest bardzo niewielkie. Szczerze mówiąc, gdy brałem udział w spotkaniach z inwestorami, to miałem problem z nakreśleniem potencjalnych, czarnych scenariuszy dla spółki. W naszym biznesie liczy się to, czy firmy będą zainteresowane wiedzą dotyczącą tego, jak są w sieci postrzegane. A wydaje mi się, że to jest uniwersalna potrzeba, która będzie istniała, a dzięki temu my będziemy mogli oferować swoje usługi i tym samym rosnąć. Dodałbym też, że jest to biznes subskrypcyjny, oparty na relatywnie niedużej załodze i nigdy nie będziemy firmą zatrudniającą więcej niż 100 osób. W tej chwili mamy 60 osób i zbliżamy się do optymalnego składu, w którym będziemy pracować przez lata. Pewnie będziemy zatrudniać nowego pracownika w dziale obsługi klienta wraz ze wzrostem liczby klientów o kolejnych 500 czy 1000. Zmierzam do tego, że koszty przestaną w końcu rosnąć lub wyraźnie zwolni się ich przyrost, z kolei przychody rosną coraz szybciej. Siłą rzeczy więc, za jakiś czas nie będziemy w stanie reinwestować wszystkich zysków, co robiliśmy do tej pory, i te zyski zaczną być widoczne.

Jak na razie wynik netto za ostatnie lata był ujemny.

Działamy od sześciu lat i zainwestowaliśmy w Brand24 ponad 20 mln zł, z których tylko 2 mln zł było zewnętrznym finansowaniem. Domyślam się, że wielu prezesów tłumaczy straty reinwestycjami, ale proszę zajrzeć do dokumentu informacyjnego i zobaczyć historię naszego finansowania. Myślę, że to dowód na to, że biznes rozwija się zdrowo. Nie musimy co jakiś czas ubiegać o kolejną rundę zastrzyku kapitału, by utrzymać się na powierzchni. Działamy tak, by być cały czas blisko tego punktu breakeven. Nie odkładamy zysków na półkę i nie realizujemy za nie naszych zachcianek, nie przechodzimy w konsumpcyjny tryb prowadzenia biznesu. Mamy zakasane rękawy i chcemy walczyć o coś więcej niż 2200 klientów.

Kiedy zatem inwestorzy mogą spodziewać się, że w raporcie wynik netto będzie na plusie? Czy musicie przekroczyć ten „magiczny" próg 5000 klientów?

Jak wspominałem – liczebność załogi zbliża się do optimum, a biznes rozwija się szybciej niż kiedykolwiek. Ostatni skokowy wzrost zatrudnienia związany był właśnie z emisją akcji. Pozyskane pieniądze przeznaczyliśmy m. in. na dwukrotne powiększenie działu programistycznego, zatrudniliśmy dyrektora finansowego. I od tego momentu zatrudnienie będzie rosło dużo wolniej, a przychody i liczba klientów nigdy nie rosły szybciej.

Rozumiem, że w planach nie ma kolejnych rund finansowania?

Nie. Ta ubiegłoroczna emisja była mała, ponieważ takie były nasze aktualne potrzeby. Aktualnie nic ponad to nie potrzebujemy.

Macie bardzo szerokie spektrum klientów. Czy jednym z nich wciąż jest Michelle Obama?

Michelle Obama była naszym klientem, gdy była pierwszą damą. W momencie zmiany gospodarza Białego Domu, pokończyły się też kontrakty w ramach których Flotus, czyli biuro pierwszej damy, było użytkownikiem naszego narzędzia. Ale nadal wśród naszych klientów są ciekawe organizacje, jak np. Biuro Komunikacji Amerykańskich Marines, Policja Stanowa w Kentucky, czy Uniwersytet w Teheranie. Rozstrzał jest spory. Z naszych usług korzysta też małe biuro komunikacji w Zambii. Czasem zdarzają się kliencie z krajów, o których istnieniu nie wiedzieliśmy, jak np. Belize.

Więcej jest klientów z Polski czy z zagranicy?

Jeśli patrzeć na aktualne portfolio, to proporcje są mniej więcej pół na pół. Ale to wynika z faktu, że działalność w Polsce rozwijamy znacznie dłużej. Ekspansja zagraniczna jest naszym oczkiem w głowie od 2-3 lat. Jeśli jednak popatrzymy na nowych klientów, to okazuje się, że tu zdecydowanie przeważają zagraniczne podmioty.

Dużą macie konkurencję?

Paradoksalnie nie. Kiedy tworzyliśmy Brand24 w 2011 r. wszyscy pukali się w głowę i mówili: po co komu kolejne narzędzie do monitoringu internetu. Byliśmy wówczas 11-stym tego typu narzędziem w Polsce i pewnie 60-70-tym na świecie. Szkopuł w tym, że większość tych firm oferuje swoje usługi topowym markom. Mało kto stawia na ten biznesowy ogon, czyli małe i średnie firmy. A one też rozumieją już potrzebę monitoringu sieci, z tym że nie stać ich na narzędzia oferowane przez firmy nastawione na topowych klientów. Dlatego postanowiliśmy stworzyć narzędzie łatwo dostępne, w modelu subskrybcyjnym i relatywnie tanie.

Cały wywiad dostępny w wersji video na parkiet.com lub www.youtube.com/parkiettv

Technologie
Hiobowe wieści z 11 bit studios. Wiemy o którą grę chodzi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Technologie
PCF Group nie pozyskało finansowania. Co zrobi?
Technologie
Decyzja sądu uderza w notowania Cyfrowego Polsatu i Zygmunta Solorza
Technologie
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Technologie
PCF Group nie zdobyło pieniędzy. Co teraz zrobi?
Technologie
To już pewne. Comarch zniknie z giełdy