Wczorajsze spotkanie zarządów czterech firm z branży chemicznej z szefostwem Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa – wbrew oczekiwaniom niektórych – nie przyniosło żadnych konkretnych ustaleń. Jedyne co uzgodniono, to termin kolejnego spotkania w tym samym gronie – 15 grudnia. Zasadniczym tematem rozmów były dostawy oraz ceny gazu ziemnego.
W spotkaniu, które zorganizowały Polska Izba Przemysłu Chemicznego oraz Izba Gospodarcza Gazownictwa, uczestniczyli przedstawiciele zarządów oraz dyrektorzy kilku departamentów PGNiG i Anwilu (spółki zależnej od Orlenu), Zakładów Chemicznych Police, Zakładów Azotowych Puławy oraz ZAK (dawniej Zakłady Azotowe Kędzierzyn). MSP będące większościowym akcjonariuszem wszystkich (oprócz Anwilu) spółek uczestniczących w spotkaniu – pełniło rolę mediatora.
Zakłady chemiczne to najwięksi odbiorcy gazu w Polsce i zarazem najwięksi klienci PGNiG. Same tylko Puławy kupują co roku blisko 900 mln m sześc., Anwil Włocławek – ponad 550 m sześc, natomiast Police – prawie 500 m sześc. gazu ziemnego.
[srodtytul]Gaz stanowczo za drogi[/srodtytul]
Przedstawiciele spółek chemicznych są zgodni, że gaz, czyli podstawowy surowiec używany w tej branży, jest u nas stanowczo za drogi. Zwłaszcza że zagraniczni konkurenci mogą go kupować w kontraktach spotowych po cenach, które stanowią tylko 55–65 proc. opłaty taryfowej, jaka obowiązuje w Polsce. Część zarządów zakładów azotowych właśnie wysokimi cenami gazu uzasadnia ostatnie słabe wyniki finansowe (większość notowanych na GPW spółek z tego sektora odnotowała w minionym kwartale spore straty).Na linii PGNiG – spółki chemiczne iskrzy również z innego powodu. Część odbiorców zalega z opłatami za dostawy gazu.