Prawie trzy czwarte przychodów Odlewni jest uzależnionych od kursu euro. – Pracujemy nad stworzeniem polityki zabezpieczeń, którą będzie musiała zatwierdzić rada nadzorcza. Powrót do hedgingu to w najlepszym przypadku kwestia przełomu III i IV kwartału. To konieczne, bo przyjęcie euro przez Polskę coraz bardziej się odwleka – mówi Leszek Walczyk, wiceprezes Odlewni.

Firma nie stosowała instrumentów zabezpieczających po wpadce z opcjami walutowymi w 2008 roku, na których poniosła 100 mln zł strat. Przed bankructwem Odlewnie uratował prawomocny od maja tego roku układ z wierzycielami. Banki objęły akcje (za długi Odlewni) stanowiące w sumie 39 proc. podwyższonego kapitału.W I kwartale starachowickie przedsiębiorstwo przy 18,9 mln zł przychodów miało 13 tys. zł zysku netto.

– Nie mogę ujawniać wyników za II kwartał, ale jestem z nich zadowolony. W I półroczu sprzedaliśmy 6 tys. ton odlewów, całoroczny plan to 13 tys. ton. Zamówienia z przemysłu są na dobrym poziomie, choć gospodarka wciąż jest zbyt rozchwiana, by powiedzieć, że to już stały trend – mówi Walczyk. Negatywnymi zjawiskami w II kwartale były wzrost cen surówki odlewniczej i złomu (częściowo przerzucany na klientów) oraz umocnienie złotego.W piątek akcje Odlewni potaniały o 2,4 proc., do 1,64 zł.