To właśnie te dane – oprócz kwestii interwencji w Syrii – miały istotne przełożenie na wciąż utrzymujące się wysokie ceny ropy naftowej.
W kończącym się tygodniu informacje o zapasach ropy w USA pojawiły się wyjątkowo z jednodniowym opóźnieniem (ze względu na obchodzone w poniedziałek Święto Pracy) – raport Departamentu Energii opublikowany został w czwartek. Podano, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej spadły o 1,84 mln baryłek, do poziomu 360 mln baryłek, znacznie poniżej oczekiwań rynkowych.
Najwięcej uwagi przyciągnął fakt, że zapasy ropy w miejscowości Cushing spadły już dziewiąty raz z kolei, docierając do poziomu 34,76 mln baryłek. Podczas gdy jeszcze w tym roku osiągały historyczne rekordy ze względu na dynamicznie rosnące poziomy produkcji tego surowca w USA, przez ostatnich dziewięć tygodni całkowity spadek zapasów był imponujący: wyniósł 15 mln baryłek.
To właśnie ta informacja, obok oczekiwanej eskalacji konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie, wspierała kupujących na rynku ropy naftowej. Co ciekawe, ropa była jednym z niewielu surowców, które zyskiwały na wartości w tym tygodniu, i to pomimo niekorzystnego wpływu na ceny surowców umacniającego się w ostatnim okresie dolara.