Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo czeka w ciągu najbliższych dwóch lat skokowy wzrost wydobycia na Norweskim Szelfie Kontynentalnym – twierdzą analitycy. Ich zdaniem, aby zwiększać jednak ilość pozyskiwanej tam ropy, a zwłaszcza gazu, spółka powinna zdecydować się na zakup nowych koncesji. Obecnie koncern ma w tym regionie udziały w pięciu złożach. A plan jest taki, by wydobyty z nich surowiec transportować do Polski.
Kumulacja wydobycia
W ubiegłym tygodniu ruszyła eksploatacja złoża Gina Krog. PGNiG jako jeden z czterech partnerów konsorcjum ma 8 proc. udziałów w tej koncesji, zlokalizowanej na Morzu Północnym. Wolumen wydobywalnych zasobów złoża wynosi 218 mln boe (baryłek ekwiwalentu ropy naftowej), a więc tyle, ile wyniosła ubiegłoroczna produkcja na całym Norweskim Szelfie Kontynentalnym. Zdaniem Łukasza Prokopiuka, analityka DM BOŚ, uruchomienie Gina Krog sprawi, że w krótkiej perspektywie nastąpi kumulacja wydobycia przez PGNiG w Norwegii.
– W pierwszych dwóch latach pozytywnie przełoży się to na wyniki spółki. Jednak w kolejnych latach, z uwagi na wyczerpywanie się złoża Skarv, PGNiG będzie już tylko rekompensował kurczącą się produkcję. Dzięki temu utrzyma jednak ją na stosunkowo stabilnym poziomie – tłumaczy Prokopiuk.
Gina Krog nie będzie zatem wystarczającym źródłem surowca do tego, by stanowić liczącą się alternatywę dla gazu z Rosji. – Jeśli obecnemu zarządowi PGNiG zależy na uniezależnieniu się od dostaw ze Wschodu wskazane jest m.in. rozwijanie mocy produkcyjnych m.in. na Morzu Północnym – komentuje Krzysztof Pado, analityk BDM.
Z drugiej strony – jak podkreśla – żeby dostarczać surowiec do Polski, nie trzeba mieć własnych złóż. Można chociażby podpisać kontrakt z dostawcą gazu z kierunku norweskiego. Eksperci oczekują, że koncern zdecyduje się na któreś z tych rozwiązań. – Kontrakt jamalski kończy się za pięć lat i dobrze byłoby w tym czasie doprowadzić do zakupu koncesji w Norwegii – zaznacza Pado.