Cena tego surowca miała jednak także inne powody do zniżki. Na plan pierwszy wysuwają się dwa czynniki: pierwszy z nich to perspektywa rosnących globalnych zapasów ropy naftowej, drugim zaś są sankcje na Iran.
Sygnały rosnących zapasów widać już w Stanach Zjednoczonych. Ostatnie kilka tygodni przyniosło bowiem serię zwyżek zapasów tego surowca w tym kraju. W miniony wtorek Amerykański Instytut Paliw podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej w USA wzrosły aż o 9,9 mln baryłek, czyli prawie trzy razy bardziej niż oczekiwano. W środę Departament Energii USA skorygował tę liczbę i przedstawił wyliczenia wzrostu o 6,3 mln baryłek, co jednak wciąż jest znaczącą zwyżką na tle wcześniejszych oczekiwań. Dane te świadczą o tym, że mamy do czynienia z rosnącą produkcją w USA, sięgającą już nawet 11 mln baryłek ropy dziennie, wobec relatywnie stałego popytu w tym kraju.
Dodatkowo okazało się, że narzucone przez USA sankcje na Iran, które wchodzą w życie już na początku listopada, nie spowodują problemów z produkcją dodatkowych ilości ropy przez pozostałych członków OPEC. Kraje te są bowiem gotowe istotnie zwiększyć produkcję, zastępując szybko irańską ropę naftową. Całkowicie zmienia to poprzednią retorykę, zgodnie z którą świat miałby nie poradzić sobie bez czarnego złota pochodzącego z Iranu (!!!). ¶