We wtorek około południa kurs akcji Lotosu spadał nawet o ponad 3,6 proc., osiągając wartość 89,62 zł. Była to wówczas najmocniejsza zniżka spośród walorów spółek zaliczanych do WIG20. Co więcej, dochodziło do wyjątkowo dużej liczby zawieranych transakcji papierami rafinerii. Wystarczy zauważyć, że Lotos plasował się w pierwszej trójce spółek, których akcjami najchętniej handlowano, jeśli wziąć pod uwagę wartość obrotów.
Wyprowadzenie pieniędzy
W ocenie specjalistów spadek kursu Lotosu był spowodowany podaniem przez Centralne Biuro Antykorupcyjne informacji o zatrzymaniu czterech osób w związku ze śledztwem dotyczącym wyrządzenia spółce znacznej szkody majątkowej. – Wśród zatrzymanych jest były prezes zarządu Lotosu i były prokurent, pełniący także funkcję zastępcy dyrektora generalnego ds. strategii i relacji międzynarodowych w Lotosie, szefowa biura obsługi korporacyjnej i administracji Lotosu oraz przedsiębiorca – podało w oficjalnym komunikacie CBA.
W trakcie prowadzonego postępowania ustalono, że przedstawiciele giełdowej spółki podpisali fikcyjną umowę na usługi doradcze. – Wszystko wskazuje na to, że umowa faktycznie służyła jedynie wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki – twierdzi CBA. Ujawniono też, że funkcjonariusze przeszukiwali m.in. miejsca zamieszkania i prowadzenia działalności gospodarczej zatrzymanych osób. Po zakończeniu tych czynności zatrzymanych planowano przewieźć do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, gdzie mieli usłyszeć zarzuty. Według CBA sprawa jest rozwojowa.
Z kolei Lotos w oficjalnym oświadczeniu ujawnił jedynie, że działanie CBA dotyczy sprawy z 2011 r., i zapewnił, że współpracuje ze śledczymi. – Informujemy, że przedstawiciele koncernu są w stałym kontakcie ze służbami prowadzącymi tę sprawę, udzielają CBA wszelkich niezbędnych informacji lub dokumentów w wyznaczonym terminie. Spółce zależy na całkowitym wyjaśnieniu sprawy – zapewnił Adam Kasprzyk, rzecznik Lotosu.
14 lat prezesury
Pawła O. bronią m.in. przedstawiciele Business Centre Club, organizacji, w której nadal pełni on funkcję członka rady głównej. Marek Goliszewski, prezes BCC, przypuszcza, że zatrzymania byłego prezesa Lotosu dokonano wyłącznie w celu złożenia wyjaśnień, w związku z podejrzeniami organów ścigania w stosunku do jego osoby i działań, które prowadził jako szef tej firmy. – Ufamy, że wyjaśnienia te będą na tyle wyczerpujące, że nie będzie podstaw do dalszego przedłużenia zatrzymania Pawła O. i postawienia mu zarzutów – twierdzi Goliszewski. Pogląd ten opiera na jego znajomości jako człowieka prawego, kierującego się w życiu osobistym i zawodowym wysokimi normami moralnymi i etycznymi. Jego zdaniem dla Pawła O. pieniądze nie były rzeczą najważniejszą. – Znane jest i uznane jego zaangażowanie charytatywne w pomoc ludziom ubogim i poszkodowanym przez los – uważa Goliszewski.