W ubiegłym roku giełdowe spółki zajmujące się przerobem ropy zanotowały wzrost przychodów. Nie zawsze udawało się im jednak przełożyć to na zwyżki zysków. Spadły one m.in. w PKN Orlen. Z drugiej strony były lepsze, niż pierwotnie oczekiwano. Do największych osiągnięć ubiegłego roku koncern zaliczył m.in. rekordowy przerób ropy na poziomie 33,4 mln ton i najwyższą w historii firmy sprzedaż wynoszącą 42,9 mln ton. Ponadto w segmencie detalicznym zanotował rekordowy wynik EBITDA LIFO wynoszący ponad 2,8 mld zł, przy wzroście łącznych wolumenów sprzedaży o 7 proc.
Publikowanymi wynikami pozytywnie zaskoczyły Lotos i MOL Group. Oba koncerny więcej niż rok temu zarabiały m.in. na wydobyciu ropy i gazu. W gdańskiej firmie oczyszczona EBITDA LIFO wyniosła 3,1 mld zł i była najwyższa w historii. W tym czasie grupa przerobiła też rekordową ilość ropy (10,8 mln ton). W rezultacie zwiększyła sprzedaż produktów o 5,7 proc.
Wreszcie kluczowy dla MOL Group wskaźnik, czyli oczyszczony wynik CCS EBITDA, wyniósł 2,69 mld USD. Tym samym w stosunku do 2017 r. wzrósł o 10 proc. i był lepszy od wcześniej prognozowanego przez zarząd. Szczególnie dobre wyniki Węgrzy wypracowali w segmencie poszukiwania oraz wydobycia ropy i gazu. Kolejne rekordowe zyski dały też usługi konsumenckie świadczone w związku z prowadzoną siecią stacji paliw. Spadek zysków miał za to miejsce na działalności rafineryjnej i petrochemicznej, co było konsekwencją malejących na rynku marż.
Cykl koniunkturalny
– Ten rok dla sektora rafineryjnego w Polsce i na świecie będzie trudny. Jesteśmy po kilkuletnim okresie wysokich marż, które z różnych powodów nie są już do utrzymania – mówi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku. Jego zdaniem w branży występuje cykl koniunkturalny, który po okresie zwyżek powinien przejść w spadki. Sprzyjać będą im rosnące moce produkcyjne zarówno w segmencie rafineryjnym (głównie w Chinach i Turcji), jak i petrochemicznym (przede wszystkim w USA i Chinach).
Według Kliszcza firmy z branży zbyt duże nadzieje wiążą z unijnymi regulacjami IMO. W ich myśl od 2020 r. powinno dojść do istotnego ograniczenia siarki w paliwach żeglugowych, a tym samym do wzrostu popytu na paliwa bardziej ekologiczne niż np. mazut. Chodzi tu zwłaszcza o wzrost zapotrzebowania na olej napędowy. Trzeba też pamiętać, że ubiegły rok był dla polskiego sektora rafineryjnego stosunkowo dobry ze względu na problemy z transportem paliw na Renie i rekordowe marże detaliczne. W tym roku żaden z tych czynników już prawdopodobnie nie wystąpi.