W dół runęły nie tylko notowania wielu indeksów i spółek, lecz także surowców. Liderem zniżek była ropa naftowa, która pociągnęła za sobą w dół notowania wielu innych aktywów. Ceny „czarnego złota" spadły w poniedziałek o ponad 20 proc. i nie podniosły się do końca tygodnia.
Nad ropą wisi obecnie wizja zakończenia porozumienia naftowego OPEC+ oraz wyraźnego wzrostu wydobycia ropy naftowej od kwietnia. Takie ruchy zapowiadały m.in. Arabia Saudyjska oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jest wielce prawdopodobne również, że nie odbędzie się spotkanie komitetu technicznego OPEC+, zaplanowane na 18 marca.
Ponadto coraz poważniejsze są obawy o globalny popyt na ropę naftową, co ma związek z poszerzającymi się obszarami kwarantanny i ograniczaniem transportu oraz podróży. Ciosem dla rynków było ogłoszenie wstrzymania podróży z Europy do Stanów Zjednoczonych oraz widmo dalszego ograniczania połączeń lotniczych na świecie.
Mimo że na globalnych rynkach finansowych leje się krew, słabość pokazują też notowania złota. W minionym tygodniu kruszec ten spadł poniżej poziomu 1600 USD za uncję, mimo że jeszcze na początku tygodnia spekulowano o możliwym pokonaniu bariery na poziomie 1700 USD za uncję. Zniżki cen szlachetnego metalu są wywoływane m.in. przez wzrost wartości amerykańskiego dolara pokazujący, że inwestorzy w trudnych czasach uciekają głównie w gotówkę.