W obliczu spadającego zapotrzebowania na węgiel kamienny i problemów z płynnością finansową Polska Grupa Górnicza przedstawiła związkom zawodowym plan ratunkowy. Kontrolowana przez państwowe koncerny energetyczne spółka zmniejszy wydobycie i wynagrodzenia swojej ponad 40-tys. załogi. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że uratuje to węglowego giganta tylko na chwilę, a groźba zamknięcia co najmniej jednej kopalni wciąż wisi nad PGG.
Pełne magazyny
Problemy ze zbytem polskiego węgla piętrzą się od kilku miesięcy. Ciepła zima, wzrost produkcji energii z odnawialnych źródeł, wysokie zapasy surowca w elektrowniach i wysoka cena polskiego węgla – to wszystko przełożyło się na spadek zamówień w kopalniach. Od kilku miesięcy zapasy niesprzedanego węgla przy kopalniach rosną w błyskawicznym tempie. Na koniec lutego na przykopalnianych placach leżało już ponad 7 mln ton surowca.
W reakcji na to zarząd PGG chce na trzy miesiące zmniejszyć wydobycie o 20 proc., do 80 tys. ton na dobę. W tym czasie wynagrodzenie pracowników ma zostać zmniejszone także o 20 proc., proporcjonalnie do zmniejszonego czasu pracy. Jak tłumaczy spółka, pozwoli to ubiegać się jej o dofinansowanie w ramach tzw. tarczy antykryzysowej w wysokości ok. 70 mln zł miesięcznie. Do tego potrzebna jest jednak zgoda związków zawodowych.
– Podczas kryzysu przetrwają ci, którzy potrafią elastycznie dostosować swoje funkcjonowanie do zmieniającej się dynamicznie sytuacji. Mamy nadzieję, że pracownicy zrozumieją, że sytuacja firmy jest teraz bardzo trudna, ale dzięki pakietowi działań osłonowych, który wdrożyliśmy, przetrwamy trudny czas – przekonuje Tomasz Rogala, prezes PGG.
Dobry czas na zmiany
Według ekspertów pandemia koronawirusa powinna dać zarządom firm węglowych impuls do działania. – Obecne problemy polskiej gospodarki mogą być pretekstem do wprowadzenia koniecznych zmian w górnictwie, w tym do zamknięcia kilku kopalń. Z pewnością mamy do czynienia ze spadkiem zapotrzebowania na węgiel i to nie tylko w ostatnich tygodniach, ale już wcześniej. Przewidywania na najbliższe lata też nie są dla kopalń pomyślne – argumentuje Michał Sztabler, analityk Noble Securities. Zaznacza, że zapotrzebowanie na energię elektryczną w Polsce będzie rosło, ale rynek węgla będzie się kurczył. Gospodarka staje się coraz mniej energochłonna, a odnawialne źródła energii rozwijają się bardzo dynamicznie. Wzrost cen prądu dodatkowo stymuluje firmy do redukcji jego zużycia i budowania własnych, nisko- lub zeroemisyjnych źródeł energii. – W takim otoczeniu utrzymywanie obecnego poziomu produkcji węgla nie ma sensu – wyjaśnia Sztabler.