PGG szuka oszczędności, aby przetrwać kryzys. Zaproponowała już skrócenie czasu pracy o jeden dzień i redukcję wynagrodzeń o 20 proc. Jak dotąd nie uzyskała jednak na to zgody górniczych związków zawodowych. Po wtorkowych rozmowach w Warszawie z wicepremierem i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem, związkowcy zapowiedzieli, że decyzję podejmą do czwartku.
Oprócz tego PGG poinformowała właśnie współpracujące firmy o zawieszeniu części kontraktów, związanych z robotami górniczymi i dzierżawą maszyn. Spółka tłumaczy, że to skutek pandemii koronawirusa. PGG zwraca uwagę na konieczność ograniczenia kontaktów załogi kopalń z pracownikami firm zewnętrznych. Tłumaczy, że z powodu nakazów i ograniczeń związanych z pandemią kontynuowanie przez firmy zewnętrzne umów na roboty górnicze nie leży w interesie publicznym, jakim jest konieczność zapewnienia bezpieczeństwa przed zarażeniem. Z kolei dostawców dzierżawionych maszyn górniczych (np. kombajnów) spółka informuje, że w maju planuje wstrzymanie ruchu przedmiotu dzierżawy i zawieszenie naliczania czynszu dzierżawnego za ten okres.
Przede wszystkim zaś pandemia spowodowała istotne obniżenie zapotrzebowania na energię elektryczną, a tym samym na węgiel. - Kluczowi odbiorcy naszego produktu w sposób bezprecedensowy i na niespotykaną dotychczas skalę zmniejszyli zapotrzebowanie na dostawy węgla i wezwali spółkę do renegocjowania warunków dostaw – alarmuje zarząd PGG.
Jednak problemy PGG, takie jak rosnące koszty produkcji, a zwłaszcza koszty pracy, i niska efektywność wydobycia – trawiły spółkę długo przed pojawieniem się pandemii. Także zwały niesprzedanego surowca rosły przy kopalniach w błyskawicznym tempie już w grudniu, styczniu i lutym. Obecna sytuacja dodatkowo pogorszyła sytuację finansową tej węglowej grupy.