Tym samym może się to po raz kolejny odbić na światowym popycie na ropę naftową, ale już nie w takim stopniu jak przy okazji pierwszej fali epidemii. Niemniej jednak rynek ropy naftowej jest bezpośrednio związany z tematem restrykcji, co może wywierać presję na spadek cen surowca. Już teraz notowania baryłki typu WTI spadły do najniższego poziomu od trzech tygodni, zbliżając się do 38 dolarów. Ponowne zagrożenia dla wzrostu popytu na ropę naftową na świecie zbiegają się w czasie z dalszym wzrostem libijskiego wydobycia, które z niespełna 100 tys. baryłek na początku września wzrosło do 690 tys. dziennie obecnie. Libia jest gotowa do ponownego uruchomienia ostatniego ze swoich głównych pól naftowych po zawieszeniu broni w czasie trwającej wojny domowej, a w przyszłym miesiącu zwiększy eksport ropy z największego pola do ponad 168 tys. baryłek dziennie. Firma JBC Energy wyliczyła, że zapotrzebowanie na olej napędowy w Europie spadłoby o jedną czwartą r./r., a zapotrzebowanie na benzynę mogłoby się zmniejszyć o 30 proc. w okresie kwartału, przy założeniu scenariusza przewidującego niemal całkowity lockdown. OPEC+ jednak na razie zamierza trzymać się swoich wcześniejszych decyzji o cięciach, bez ich zwiększania.