Postawa liderów rynku nowych technologii przełożyła się na obraz ostatnich pięciu sesji. Efekty widać po zachowaniu średnich, które w pierwszej połowie tygodnia szukały raczej korekt ostatniej siły, gdy w drugiej musiały odpowiedzieć na pozytywne zaskoczenia ze strony spółek Alphabet (Google), Microsoft, Meta Platforms (Facebook) i wreszcie Amazon. W przypadku części średnich o wyniku tygodnia przesądziły sesje piątkowe i tylko na rynku Nasdaqa zmiana w skali tygodnia była czytelnie różna od zmiany na sesji ostatniej. Same wyniki spółek technologicznych potwierdziły to, czego można było oczekiwać po tygodniach doniesień o cięciu kosztów przez największych graczy na rynku. W przypadku Amazon wnioski trzeba jednak uzupełnić również o sygnał, iż pilnowanie kosztów nie wystarczy, gdy na horyzoncie jawi się nawet płytka recesja i prognozy popytu ze strony konsumentów będą niższe od możliwości ich skompensowania zwolnieniami pracowników i szukaniem oszczędności. Niemniej, giełdy mają za sobą raczej udany tydzień, a w przypadku części indeksów nawet rekordowy. DAX zdołał znaleźć się na maksimach fali hossy, gdy indeksy giełdy Nasdaq i S&P500 zameldowały się na poziomach najwyższych od miesięcy.
Patrząc z perspektywy końca kwietnia miesiąc można generalnie uznać za udany. Główne średnie zanotowały kilkuprocentowe i solidarne zwyżki, których częścią była odpowiedź graczy na lepsze od oczekiwań wyniki spółek. Swoje znaczenie miało też odreagowanie kryzysu zaufania w sektorze bankowym, choć – jak pokazują wydarzenia weekendu w USA – jest jeszcze przestrzeń do kilku niespodzianek. Finał sezonu publikacji wyników oznacza też, iż uwaga rynku przesuwa się teraz w stronę polityki amerykańskiego banku centralnego, a w szerszej perspektywie - kilkanaście kolejnych tygodni - na kondycję gospodarki w USA, która coraz bardziej straszy recesją. W przypadku Fed scenariusz jawi się jako napisany i wyceniony. FOMC podniesie w środę cenę kredytu o 25 punktów bazowych i przejdzie w fazę wait&see, która ma potrwać przynajmniej do listopada, kiedy bank centralny zostanie zmuszony lub też będzie mógł wreszcie zacząć nowy cykl w polityce monetarnej przez obniżkę ceny kredytu. Częścią tego scenariusza jest przekonanie inwestorów, iż recesja będzie płytka i potrwa podręcznikowe dwa kwartały, po których zacznie się już nowy cykl gospodarczy. W tym oczywistym scenariuszu ciekawostką jest, iż recesja jawi się jako oczekiwana, co w praktyce rynkowej oznacza wyceniona. W naszej opinii oznacza też, iż nie ma przestrzeni do poważniejszych przecen.
W zarysowanym układzie sił zakładamy, iż rynki rozwinięte mogą zdobyć się na kontynuacje zwyżek, ale bazowym scenariuszem na letnie miesiące są raczej konsolidacje i czekanie na to, jak będą kształtowały się perspektywy rynkowe w 2024 roku. Oczywistość scenariusza konsolidacyjnego może uzupełnić z kalendarzową anomalią znaną jako Sell in May, co samo w sobie działałoby również uspokajająco na rynki, które podążają w zgodzie z wielokrotnie granym w przeszłości scenariuszami. Jak zawsze w takich wypadkach trzeba brać pod uwagę zmienne, które dziś nie są jeszcze widoczne na rynkach lub zwyczajnie nieobecne. Ostatnie lata pokazały, iż świat może zaskoczyć graczy pandemią czy wojną w Europie, a nawet jakimś kryzysem bankowym, którego właściwie nie powinno już być po doświadczeniach z końcówki pierwszej dekady XXI wieku. Niemniej, na dziś na horyzoncie nie widać wydarzenia, które zagrażałoby bazowemu scenariuszowi i rynki będą czekać na finałowe kwartały roku, by zacząć pozycjonować się pod powrót gospodarek do szybszego wzrostu i powrót spółek do wyższych rentowności. Sumując, wejście w maj uznajemy za okres, w którym rynki powinny szukać raczej uspokojenia niż fajerwerków zmienności nawet jeśli miesiąc zacznie się wyczekiwanym przez kwartały końcem podwyżek ceny kredytu w USA.
Adam Stańczak
Analityk