Jak Polska Izba Biegłych Rewidentów ocenia obecną sytuację w branży audytorskiej?
Obserwujemy stabilizację i normalizację.
Co dokładnie ma pan na myśli?
Zatrzymany został gwałtowny spadek liczby biegłych rewidentów, który widzieliśmy od momentu wprowadzenia nowego modelu nadzoru. Na koniec lutego liczba biegłych rewidentów wynosiła 4829, z czego 2544 osoby aktywnie wykonywały zawód. Dla porównania, na koniec 2017 r., w którym zapoczątkowane zostały radykalne zmiany legislacyjne, było nas ogółem 6682, a zawód wykonywało 3058 osób. Dla zobrazowania tej tendencji mogę podać aktualny przykład: w kwietniu wpiszemy do rejestru 13 nowych biegłych rewidentów, podczas gdy wykreślone zostaną jedynie dwie osoby. W ubiegłym roku znacząco zwiększyła się też liczba uczelni wyższych, które kształcą kandydatów do zawodu biegłego rewidenta. Kolejnym pozytywnym aspektem jest poprawa relacji z Polską Agencją Nadzoru Audytowego. Współpraca z Agencją układa się obecnie zdecydowanie lepiej niż w poprzednich latach. Część naszych postulatów jest uwzględniana, a w przypadku rozbieżności poglądów prowadzimy merytoryczne dyskusje. Co istotne, nasze propozycje nie są już z góry odrzucane.
Czy samorząd ma odpowiednie kompetencje i przestrzeń do działania? Czy nadzór publiczny nad profesją biegłego rewidenta nie jest zbyt daleko idący?
Naszym zdaniem równowaga między nadzorem publicznym a samorządem została zachwiana. Samorząd zawodowy powinien sprawować pieczę nad należytym wykonywaniem zawodu. PIBR ma ograniczone możliwości działania, a chcielibyśmy i możemy robić więcej na rzecz jakości usług audytorskich. Dlatego w rozpoczętym procesie zmian legislacyjnych będziemy proponować m.in. objęcie nadzorem PIBR badań jednostek niebędących jednostkami zainteresowania publicznego. Obecnie ukształtowany system obejmujący wszystkie usługi atestacyjne i usługi pokrewne nadzorem PANA jest szerszy niż wymagania prawa europejskiego. Często słyszymy od środowiska o niskich stawkach wynagrodzenia za badanie. Niestety, nie mamy żadnych narzędzi, by reagować na takie zjawiska – obecne przepisy na to nie pozwalają.
Co obecnie budzi największe wątpliwości i wymaga zmiany? Przedstawiciele branży narzekali, że w trakcie kontroli PANA koncentrowała się na błędach o charakterze formalnym.
Chociaż nastąpiła zmiana, skorygowane zostały procedury kontroli, to kontrole są przez nasze środowisko postrzegane jako czasochłonne i pracochłonne. Skala wymaganej dokumentacji bywa przytłaczająca, a sam proces mocno sformalizowany. Sankcje nakładane za stwierdzone nieprawidłowości są nieproporcjonalnie dotkliwe. Naszym postulatem jest zmiana podejścia do oceny pracy biegłych. Kluczowe powinno być to, czy wydana opinia jest merytorycznie poprawna. Istotne jest rozróżnianie wagi poszczególnych naruszeń. Te, które mają rzeczywisty wpływ na treść opinii, powinny skutkować sankcjami.
Jakie są największe wyzwania stojące dziś przed branżą?
Potrzeba nam nowych osób. Proces kształcenia biegłego rewidenta jest długotrwały i wymagający, jednak nie możemy obniżać standardów, gdyż zależy nam na utrzymaniu wysokiej jakości. W ciągu ostatnich pięciu–sześciu lat z zawodu odeszło wielu doświadczonych biegłych, co powoduje konieczność odbudowy zasobów. Jest już sześć uczelni, które kształcą potencjalnych biegłych rewidentów, umożliwiając im zaliczenie dziesięciu egzaminów. To nowe podejście do zdobywania kwalifikacji, połączone z edukacją, ale bez ustępstw w kwestii sprawdzenia kwalifikacji. Oczywiście cykl kształcenia biegłego rewidenta trwa wiele lat, więc efekty tego działania zobaczymy dopiero za jakiś czas, ale samo zjawisko jest pozytywne. Cieszy nas, że są młodzi ludzie, którzy chcą wiązać przyszłość z naszą profesją.