Pierwszy kwartał okazał się znakomity dla firm hutniczych – wzrósł popyt, ale też ceny stali, co mocno podbiło wyniki firm. Czy II kwartał jest równie dobry dla branży?
Wiele wskazuje na to, że tak. Trwa trzeci miesiąc drugiego kwartału i jak dotąd sytuacja jest porównywalna do tej z początku roku. Tak więc mamy dobre całe I półrocze 2021 r.
Spodziewał się pan tak silnego odbicia?
Nie, podobnie jak nikt nie przewidział kryzysu w 2020 r., który wywołała pandemia. Oczywiście odbicia można było się spodziewać, jednak szybkość i skala tego zjawiska zaskoczyła wszystkich producentów – nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Warto tu jednak zaznaczyć, że już od 2019 r. obserwowaliśmy w Polsce nierównowagę między popytem a podażą na rynku stali. W 2019 r. zużycie wyrobów stalowych spadło o 1,3 mln t wobec rekordowego roku 2018, kiedy to zużyliśmy niemal 15 mln t stali. Potem przyszła pandemia i rok 2020 zakończyliśmy z kolejnym, tym razem 6-proc. spadkiem. Wiele branż, takich jak motoryzacyjna czy AGD, żądało od hutnictwa obniżenia lub zaprzestania dostaw zamówionych towarów. Trwał rajd w dół cen wyrobów stalowych, który od kwietnia 2019 r. do września 2020 r. sięgnął około 30 proc. Tak więc w latach 2019–2020 zużycie stali w kraju skurczyło się w sumie o 2 mln t w porównaniu z 2018 r. Następnie w 2021 r. przychodzi gwałtowne ożywienie, a mimo to wciąż obserwujemy nierównowagę pomiędzy popytem i podażą.