Już dawno nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której pod względem stopy zwrotu liczonej od początku roku rodzimy indeks małych spółek sWIG80 plasuje się w ścisłej czołówce.
Przyglądając się układowi „kresek" na wykresie benchmarku maluchów, można odnieść wrażenie, że z podobną sytuacją już kiedyś mieliśmy do czynienia. Nam nasuwa się na myśl porównanie ze stanem rzeczy w początku roku 2013. Na wykresie pokazujemy dokładnie, jakie elementy naszym zdaniem składają się na techniczną analogię.
Jak to było?
Pierwszy element mówi, że małe spółki mają za sobą jedną z największych zapaści po 2009 r. W okresie od kwietnia 2017 do grudnia 2018 r. sWIG80 spadł o ponad 36 proc. Jedynym podobnym epizodem był ten z okresu maj 2011 – grudzień 2011 r. Skala przeceny w obu przypadkach jest niemal identyczna (różni się natomiast czas trwania „promocji"). To pierwsze kluczowe podobieństwo, na bazie którego możemy budować dalsze wywody.
Z dołka ostatniej wyprzedaży (grudzień 2018 r.) sWIG80 w pierwszym etapie odbił się nieco ponad 15 proc. w górę (do kwietnia 2019 r.). Ten ruch był analogiczny do pierwszego odreagowania na początku 2012 r. W kolejnym etapie nadeszła faza „rozczarowania" i powolnego oddawania zysków z pierwszej fali odbicia – trwała do października ub.r. i również miała swój odpowiednik w 2012 r. Od tego czasu trwa druga fala zwyżkowa, w wyniku której sWIG80 pokonał górkę ustanowioną w trakcie pierwszej fali i znalazł się najwyżej od kilkunastu miesięcy.
Dosłowne trzymanie się tej analogii oznacza, że obecna sytuacja jest odpowiednikiem tej ze stycznia 2013 r., czyli niemal dokładnie sprzed siedmiu lat.