Im dalej od globalnych wpływów, tym nastroje były bardziej spokojne. Indeks szerokiego rynku tracił do czwartku 2,9 proc., ale mWIG40 zniżkował już tylko o 1,6 proc., a sWIG80 o zaledwie 1 proc. W przypadku średnich firm tygodniowy spadek był największy od początku października ubiegłego roku. Nie tyko pokrzyżował on plany byków zaatakowania choćby lokalnego szczytu z lipca 2019 r., czyli okolic 4120 punktów, ale zmusił je do obrony przed zepchnięciem poniżej 4000 punktów. Zakres zmian jest więc na razie niewielki i zniżka nie przekreśla w najmniejszym stopniu scenariusza dalszego marszu mWIG40 w górę. Jego realizacja może być bardziej niż od nastrojów w otoczeniu zależna od wyników finansowych spółek. Raporty okresowe zaczną napływać liczniej już w I połowie lutego. To samo dotyczy najmniejszych firm. Warto zauważyć, że ostatnie dwa tygodnie charakteryzują się spadkiem aktywności inwestorów. To zjawisko można interpretować jako umiarkowanie optymistyczne, ale obrazuje też ono niepewność rodzimych inwestorów i po części rozczarowanie nieoczekiwanym rozwojem sytuacji na rynkach z powodu wirusowej paniki. Z drugiej strony obnaża stan naszego parkietu, na którym osoba chcąca zaangażować kilkanaście tysięcy złotych staje się „poważnym" graczem. W przypadku sporej części małych i średnich spółek transakcje zawierane są w najlepszym przypadku raz na kilkadziesiąt minut i opiewają często na kilkanaście akcji. W takiej sytuacji zasadne wydawałoby się rozważenie powrotu do notowań w systemie jednolitego kursu dnia w odniesieniu do mniej płynnych walorów, chroniącego przed przypadkowością zmian cen i niespodzianek polegających na realizacji zlecenia w szczątkowej skali.
Ostatnie dni przyniosły sporo ciekawych wydarzeń odnoszących się zarówno do poszczególnych spółek, jak i sektorów. W gronie blue chips rolę tegorocznego negatywnego bohatera odegrały firmy związane z ropą i gazem. Do czwartku po nieco ponad 11 proc. traciły papiery PKN Orlen i Lotosu, a o niecałe 10 proc. w dół szły akcje PGNiG. Walory płockiej rafinerii są najtańsze od lipca 2018 r., a papiery gazowego potentata zbliżają się do poziomu najniższego od sześciu lat. Takie zachowanie tylko częściowo można tłumaczyć sytuacją na rynku surowca. Wobec niej znacznie bardziej „bezradne" są notowania KGHM, które do czwartku zniżkowały o 5 proc., kierując się w stronę dołka z grudnia ubiegłego roku. W gronie czarnych owiec wciąż wysoką pozycję zajmują akcje JSW, które traciły kolejne 6 proc. Fatalną passę udało się natomiast przerwać walorom CCC. Kilkanaście godzin potrzebowali inwestorzy na przetrawienie opublikowanej w środę nowej trzyletniej strategii spółki, zakładającej między innymi ograniczenie inwestycji oraz obniżenie zadłużenia i skoncentrowanie się na poprawie rentowności. Tuż po środowych informacjach kurs drgnął o nieco ponad 1 proc., ale dzień później wystrzelił już o przeszło 12 proc. w górę, przy wyraźnie zwiększonych obrotach. Widać więc, że inwestorzy uwierzyli w zapewnienia zarządu CCC, ale na ocenę, czy jest to już moment przełomowy w trwającej od dwóch lat tendencji spadkowej, trzeba jeszcze zaczekać. Na początku tygodnia trudne chwile przeżywali posiadacze akcji LPP, widząc kurs na poziomie najniższym od października ubiegłego roku, ale tydzień kończył się spadkiem o zaledwie 0,2 proc. i udaną obroną przed spadkiem poniżej 8500 zł. Z wyjątkiem zniżkujących o ponad 3 proc. akcji Orange nie najgorzej radziły sobie pozostałe telekomy. Wcześniejszą silną przecenę, kontynuowaną jeszcze w miniony poniedziałek, przezwyciężyły akcje Cyfrowego Polsatu, kończąc tydzień zwyżką o niemal 2 proc. (do czwartku). O 1 proc. w górę poszły papiery Play, broniąc się przed spadkową korektą. Warto zwrócić uwagę na utrzymującą się od kilku tygodni podwyższoną zmienność notowań akcji Dino. Jeszcze w poprzednim tygodniu inwestorzy cieszyli się z historycznego rekordu, przekraczającego w ciągu dnia 171 zł, by w miniony poniedziałek oglądać poziom o prawie 18 zł, czyli o ponad 10 proc., niższy.
Niedźwiedzie przeważały w ostatnich dniach na rynku średnich firm. Na wartości zyskiwały akcje zaledwie jednej czwartej składu mWIG40. Na czele tej grupy znalazły się, pomimo sięgającego niemal 2 proc. czwartkowego spadku, papiery PlayWaya, które w trakcie pierwszych czterech sesji zwyżkowały o 2,5 proc. Mimo przejściowego tąpnięcia, związanego z obawami dotyczącymi konsekwencji obaw przed koronawirusem, o 2,4 proc. w górę poszły papiery AmRestu, kontynuując trwającą od czterech tygodni tendencję wzrostową. Szok, skutkujący 14-proc. w skali pierwszych czterech sesji minionego tygodnia przeceną, spowodowała informacja o sprzedaży 13,31 proc. pakietu walorów przez głównych akcjonariuszy Ten Square Games. Obawy dotyczące koniunktury gospodarczej z pewnością wpłynęły na przekraczającą 11 proc. przecenę akcji Bogdanki i sięgający 9,5 proc. spadek notowań papierów Famuru. W przypadku Bogdanki mamy do czynienia z dotknięciem historycznego minimum, a więc sytuacją jeszcze gorszą niż w odniesieniu do walorów JSW. Kondycja Bogdanki, JSW i Famuru jednoznacznie definiuje nie tylko bieżące nastawienie inwestorów, ale także perspektywy względem tego typu firm i branży, którą reprezentują.
Metale przemysłowe w odwrocie
Obawy związane z konsekwencjami epidemii koronawirusa mocno negatywnie wpłynęły na sytuację na rynkach surowców przemysłowych. Notowania rudy żelaza poszły w dół o prawie 6,5 proc. Cynk potaniał o ponad 4 proc. po 3-proc. spadku w poprzednim tygodniu. Ołów został przeceniony o ponad 3 proc., niewiele mniej traciły nikiel i aluminium. Od początku roku najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja na rynku miedzi. Kontrakty terminowe na ten metal do czwartku zniżkowały o 5,1 proc. po tym, jak w poprzednim tygodniu traciły prawie 6 proc. Tego dnia zbliżyły się do minimum z września ubiegłego roku i są o krok od przełamania długoterminowego technicznego wsparcia. Sięgający 2,5 proc. spadek zaliczyły notowania platyny, a o ponad 3 proc. w dół poszły nawet ceny „niezniszczalnego" palladu. To w dużej mierze efekt poniedziałkowej paniki, w trakcie której spadek przekroczył 6 proc. Odreagowanie w kolejnych dniach zmniejszyło skalę strat o połowę, ale cień zwątpienia w kontynuację hossy pozostał.
Strach związany z epidemią chińskiego wirusa sprzyjał notowaniom złota, ale już w znacznie mniejszym stopniu. Do czwartku notowania kruszcu rosły o zaledwie 0,1 proc., nie przekraczając 1585 dolarów za uncję. Tendencja wzrostowa wydaje się niezagrożona, jednak jej dynamika i skala zależeć będą od nasilenia niepokojów na rynkach finansowych.
Na wirusa wyjątkowo nieodporna okazała się ropa naftowa. Do czwartku notowania WTI zniżkowały o 2,3 proc., schodząc na moment poniżej 52 dolarów za baryłkę, czyli do poziomu najniższego od października ubiegłego roku. Spadkowy impet uległ wyraźnemu wyhamowaniu, biorąc pod uwagę fakt, że w poprzednim tygodniu przecena sięgała niemal 7,5 proc., ale tendencja jest bardzo wyraźnie zarysowana i zmienić ją może jedynie zaostrzenie sytuacji geopolitycznej na Bliskim Wschodzie bądź zdecydowana reakcja kartelu OPEC, którego zadaniem jest „pilnowanie" cen ropy. Jeśli czynniki makroekonomiczne nadal będą niesprzyjające, można spodziewać się na marcowym posiedzeniu tej organizacji co najmniej przedłużenia ograniczeń wydobycia, a prawdopodobnie dalszej redukcji limitów produkcji.