Listę najlepiej zarabiających opublikował francuski dziennik „L'Equipe". Liderem – z 5-milionową gażą – jest wszechstronny Słowak Peter Sagan, który co roku jest najlepszym sprinterem Tour de France, błyszczy podczas wiosennych klasyków, a w latach 2015–2017 jako pierwszy zawodnik trzy razy z rzędu został mistrzem świata w wyścigu ze startu wspólnego.
Obecność 30-latka w czołówce zestawienia to ewenement, bo jest on klubowym kolegą Rafała Majki w niemieckiej drużynie Bora-Hansgrohe. Cztery z kolejnych pięciu miejsc zajmują kolarze tej samej grupy – brytyjskiego Team Ineos – która w ostatnich latach narzuciła w kolarskim świecie nowe warunki finansowe, tworząc drużynę gwiazd.
– Spowodowali inflację płac, oferując olbrzymie pieniądze „porucznikom", którzy w innych ekipach byliby liderami – irytuje się twórca grupy Astana Marc Biver. Pieniądze do kolarstwa w ostatnich latach wnieśli jednak nie tylko Brytyjczycy, ale także bogaci mecenasi z innych stron świata: Rosjanie Igor Makarow i Oleg Tinkow, Szwajcar Andy Rihs czy arabscy szejkowie inwestujący w UAE Team Emirates.
Dziś kłopoty mają i biedni, i bogaci. Pandemia koronawirusa spowodowała zawieszenie wszystkich wyścigów – ostatnim była przerwana w połowie marca przed ostatnim etapem tygodniówka Paryż–Nicea. Kibice i sponsorzy na razie mogą oglądać tylko kolarzy rywalizujących zdalnie, na domowych trenażerach. Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) wciąż jednak wierzy, że sezon ruszy.
Nowy kalendarz zakłada wznowienie rywalizacji 1 sierpnia od toskańskiego klasyku Strade Bianche oraz rozegranie trzech wielkich tourów jesienią, w ciągu kilku tygodni. Każdy kolejny miesiąc zwłoki w połączeniu z zamrożeniem części światowej gospodarki zwiększa szanse na to, że do kolejnego sezonu peleton przystąpi odchudzony.