Dolar w górę
Tym razem wśród ekspertów, którzy pokusili się o przewidywania co do przyszłości dolara, panuje praktycznie jednomyślność. Amerykańska waluta ma w kolejnych tygodniach zyskiwać względem euro czy złotego. Twierdzi tak m.in. Łukasz Wardyn z CMC Markets. Jak zauważa, notowaniami złotego kieruje w tym momencie nastawienie na ryzyko globalnych graczy. – Od kilku tygodni generalnie sprzyja to indeksowi złotego. W przypadku kilkusesyjnej fali spadkowej na giełdach złotemu trudno będzie zachować niezależność od wspomnianych czynników i tym samym utrzymać obecne poziomy – zakłada Wardyn. Wtóruje mu Marcin Kiepas z Tickmill. Jego zdaniem dolar w wakacje może przetestować okolice 4,1 zł i dopiero spadek poniżej 3,88 na USD/PLN przekreśli ten scenariusz. Podobną opinię wydaje Andrzej Kiedrowicz. Ocenia, że dolar znowu wraca do łask jako waluta „bezpiecznej przystani" przez silny wzrost zachorowań na Covid-19 w USA i związane z tym obawy przed powrotem tzw. lockdownu w tej największej gospodarce światowej. – Z kolei w Polsce kończy się okres rządowego wsparcia dla przedsiębiorstw, co może mieć negatywny wpływ na ich kondycję i ciążyć polskiej walucie – przewiduje Kiedrowicz.
Zdaniem Rafała Sadocha z BM mBanku dolar ma być w najbliższych tygodniach silniejszy także od euro. – Choć statystyki publikowane z USA dotyczące rozwoju epidemii są niepokojące, to jednak jest to czynnik wspierający notowania amerykańskiej waluty. W połączeniu z relatywnie dobrymi danymi z USA powinno to sprzyjać odrabianiu strat przez dolara – twierdzi Sadoch.
Inne zdanie o przyszłości EUR/USD ma z kolei Kozłowski. Jak twierdzi, zachowanie dolara zaczyna się zmieniać, a przełamanie blisko dwuletniego trendu wzrostowego zdaje się być faktem. – Historyczny trend spadku rentowności obligacji skarbowych (trwający od blisko 45 lat) zdaje się być zaawansowany i luźna polityka monetarna Fedu wraz z obawami przed globalną inflacją mogą być argumentami za cykliczną rotacją aktywów oraz zwrotem w stronę aktywów będących alternatywą dla USD, czyli m.in. euro – wskazuje Kozłowski.
Złoto na rekord
W prognozach dotyczących surowców tym razem często pojawia się złoto. Tradycyjnie na zwyżki kruszcu stawia Łukasz Wardyn. Proponuje wejście po 1755 dolarów za uncję, a jako cel inwestycji ustawia 1905 dolarów. Jego zdaniem nie ma oznak, by trend na złocie tracił siłę lub przechodził w ostatnią falę „panicznego" kupna. – To nadal jest wchodzenie po ścianie strachu, typowe dla silnych i trwałych trendów wzrostowych. Pomimo że kluczowa i ostatnia szeroka strefy oporu 1800–1900 dolarów jest blisko, to gra przeciwko cenom złota przynosi zyski jedynie w krótkim terminie, przy założeniu idealnego timingu otwarcia i zamknięcia pozycji – zauważa Wardyn.
Pozycję długą na złocie ustawiają także Sadoch i Michał Krajczewski z BM BNP Paribas. Ten pierwszy jako argument za dalszym umocnieniem złota wskazuje na ogromną niepewność gospodarczą, zarówno w kontekście pandemii, jak i tego, jak świat poradzi sobie z jej długookresowymi skutkami. – Takie środowisko sprzyja wzrostowi notowań złota – mówi ekspert BM mBanku. Krajczewski przypomina z kolei o luzowaniu polityki monetarnej i niskiej rentowności obligacji skarbowych. – Złoto jest coraz bliższe przebicia historycznych maksimów, co byłoby sygnałem do kontynuacji trendu wzrostowego – dodaje. Wzrost cen złota przewiduje także Kiedrowicz.
Co ciekawe, tym razem trudno o prognozy dotyczące ropy naftowej. Wspomina o niej tylko Marcin Sulewski z Santandera. – Na razie wzrost przypadków koronawirusa w USA rynek przyjął ze spokojem. Jeśli nie nasilą się obawy przed kolejną fala epidemii, cena ropy może dalej rosnąć – przewiduje analityk.