Pod koniec czerwca pisałeś, że „głęboka recesja będzie sprzyjać stopniowemu spadkowi inflacji w tym roku". Dzień później GUS oszacował wstępnie, że inflacja wzrosła w czerwcu do 3,3 proc. rok do roku, z 2,9 proc. miesiąc wcześniej. Wygląda na to, że był to efekt podwyżek cen usług. Czy to zmienia twoje oczekiwania?
Jeśli chodzi o średnioterminowy trend, to moje oczekiwania się nie zmieniły. Można spodziewać się, że w horyzoncie sześciu miesięcy zarówno inflacja CPI, jak i inflacja bazowa (nie obejmuje cen energii, w tym paliw i żywności – red.), będą wyraźnie niższe niż obecnie. Krótkoterminowe wahania inflacji skłaniają jednak do zastanowienia. Przypuszczam, że mogą one być pokłosiem działania tarcz antykryzysowych. Firmy otrzymały w ostatnich miesiącach wsparcie, które zapewniło im płynność, i dzięki temu nie muszą od razu konkurować obniżkami cen. Ale na dłuższą metę popyt konsumpcyjny będzie słabł, co będzie obniżało inflację. Oczywiście po ostatnich niespodziankach przewidujemy, że ścieżka inflacji będzie wyższa, niż wcześniej zakładaliśmy, ale jej kształt będzie podobny. Zamiast do około 2 proc. na koniec roku, inflacja może wyhamować do 2,5 proc., a na początku 2021 r. może spaść do około 1,5 proc.
Może sam słabszy popyt nie wystarczy, aby stłumić presję na podwyżki cen, skoro jednocześnie w niektórych branżach pojawiły się ograniczenia podażowe? Tak jest w przypadku usług kosmetycznych, fryzjerskich czy dentystycznych, które w nowym reżimie sanitarnym nie mogą przyjąć tyle samo klientów, ile wcześniej.
Konieczność dostosowania się do nowych wymogów sanitarnych to na pewno jedno ze źródeł podwyżek cen usług. Niemniej są to najprawdopodobniej jednorazowe podwyżki. Zmiana modelu biznesowego z dnia na dzień jest trudna i łatwiej jest próbować zwiększyć marże poprzez podwyżki cen. Ale na dłuższą metę, jeśli popyt będzie słabszy i firmy będą musiały konkurować o klientów, to nie będą dalej podnosiły cen. Na razie firmy mogły nie odnotować tego mniejszego popytu, bo konsumenci mieli oszczędności, realizowali odroczone wydatki itd. Moim zdaniem to się jednak będzie zmieniało. Część gospodarki, np. sfera rozrywki, długo nie wróci do normalności. A to może tłumić popyt na inne usługi, na przykład kosmetyczne.
Jednocześnie pandemia wywołała zmiany, które mogą sprzyjać popytowi na usługi i podwyżkom ich cen. Na przykład więcej niż zwykle osób spędzi wakacje w kraju, a popyt na krajowe usługi turystyczne pobudzi jeszcze bon.