Swoista rewolucja, jaką wywołał debiut Allegro na GPW, to dla nas impuls, by bliżej przyjrzeć się strukturze sektorowej rodzimego rynku akcji. Już na wstępie pojawia się pytanie, na jakiej klasyfikacji branżowej bazować, bo różnych podejść do tematu nie brakuje. W niniejszej analizie opieramy się na metodologii GICS, która – choć niepozbawiona wad i nie zawsze intuicyjna – ma tę zaletę, że jest globalnie rozpoznawalna. Na niej bazują również subindeksy sektorowe S&P 500 oraz MSCI. I to właśnie GICS króluje w analizach np. amerykańskich brokerów.
Finansów coraz mniej
Zacznijmy od tego, że zgodnie z wieloletnią tradycją cechą charakterystyczną rodzimej giełdy jest dominujący udział sektora finansowego (financials wg GICS) w indeksach. Z danych Bloomberga wynika, że szczyt swej świetności banki i inne spółki finansowe (PZU itp.) osiągnęły w 2014 roku, kiedy ich łączna waga w WIG przekroczyła bezprecedensowe 41 proc.!
W ostatnich latach ten trend zaczął się jednak zmieniać. Presja regulacyjna na banki, kłopoty z kredytami frankowymi, obniżające się marże odsetkowe, cięcia dywidend, wpływ polityki – wszystko to zaczęło podkopywać wyceny spółek finansowych, co z kolei odcisnęło piętno na ich wadze w indeksach. Już na koniec ubiegłego roku udział sektora w WIG znalazł się w okolicy siedmioletniego minimum, ale dopiero ten rok przyniósł prawdziwe załamanie wagi w indeksie. Aktualnie wynosi ona ok. 23 proc. Tak niskiego poziomu nie odnotowaliśmy jeszcze w całej historii danych, sięgającej 2002 roku.
Oczywiście nie oznacza to, że sektor finansowy należy „spisać na straty". Trzeba przyznać, że jego wyceny rynkowe są bardzo niskie, co oznacza, że wiele zagrożeń jest już zdyskontowanych, natomiast istnieje duża przestrzeń do pozytywnych niespodzianek w dalszej przyszłości.