Od wielu lat dość powszechnie uznawanym dogmatem w świecie finansów było to, że inwestowanie w spółki określane jako „value" („wartościowe", nisko wyceniane) na dłuższą metę przynosi lepsze stopy zwrotu niż inwestowanie w „growth", czyli spółki „wzrostowe" (w domyśle – wysoko wyceniane). Za taką teorią przemawiał zresztą bogaty zbiór danych historycznych.
Obecnie jednak inwestowanie w „value" przeżywa głęboki kryzys. I to kryzys, jakiego jeszcze nie było, nawet w czasach słynnej bańki internetowej. Wtedy, pod koniec lat 90., spadek tzw. siły relatywnej „value" względem „growth" był silny, ale dość krótkotrwały, a potem został szybko odrobiony. Jednak obecny kryzys nisko wycenianych spółek jest nie tylko głębszy niż wówczas, ale trwa już od lat.
Aby zobrazować odwieczną rywalizację między tymi dwoma stylami inwestowania, sięgnęliśmy po globalne indeksy MSCI (dotyczące rynków rozwiniętych, bo dla wschodzących historia tych subindeksów jest zbyt krótka).
Jak pokazujemy na pierwszym wykresie sięgającym jeszcze lat 70. ubiegłego wieku, zaległości „value" są absolutnie rekordowe. Spadek wskaźnika siły relatywnej trwa z przerwami już od... 13 lat! A w tym roku, wraz z pandemią i recesją ten spadek nawet gwałtownie przyspieszył. W efekcie wskaźnik siły relatywnej znalazł się najniżej od... początku lat 80.