Japończycy boją się organizacji wielkiej imprezy w czasach pandemii. Codziennie w kraju przybywa 5–7 tys. chorych, a przecież w kwietniu – kiedy zapadła bezprecedensowa decyzja o zmianie terminu igrzysk – pozytywnych wyników testów na koronawirusa raportowano po kilkaset. Ostatni sondaż „Kyodo News" wskazuje, że aż 80 proc. ankietowanych domaga się odwołania lub przełożenia zawodów.
– Nikt nie chce być pierwszą osobą, która o tym powie, ale panuje wśród nas konsensus, że będzie to zbyt trudne – mówi o organizacji igrzysk japoński polityk, członek koalicji rządzącej, na łamach „The Times". – Nie sądzę, aby do nich doszło. Premier Yoshihide Suga nie jest emocjonalnie zaangażowany w igrzyska, ale jednocześnie chce pokazać gotowość, aby Tokio dostało kolejną szansę za 11 lat. W takich warunkach nikt nie mógłby się temu sprzeciwić.
Doniesienia brytyjskiej gazety wzburzyły Japończyków. Jeden z członków komitetu organizacyjnego wyżalił się anonimowo „Reutersowi", że jest rozczarowany sytuacją, w której tak renomowany dziennik wysyła w świat tabloidową historię z niewiarygodnego źródła. – Rząd jest w pełni zaangażowany w przeprowadzenie bezpiecznych igrzysk – mówi. – Zaprzeczamy temu raportowi – dodaje zastępca szefa gabinetu premiera Manabu Sakai.
Światło na końcu tunelu
Przewodniczący MKOl-u Thomas Bach kilka dni temu uspokajał kibiców oraz sportowców w rozmowie z „Kyodo News". – Na dziś nie ma żadnego powodu, aby sądzić, że igrzyska nie rozpoczną się 23 lipca na Stadionie Olimpijskim w Tokio. Nie mamy planu B – mówi Niemiec, który w przeszłości wielokrotnie zapewniał, że w czasach pandemii igrzyska powinny być dla światowej społeczności „światłem na końcu tunelu".
– Rząd prowadzi serię spotkań koordynacyjnych dotyczących środków przeciwdziałania Covid-19 oraz wdrożenia rozwiązań, które pomogą nam zorganizować igrzyska – przekonuje premier Suga. Organizatorzy oraz MKOl doszli już do porozumienia w sprawie skrócenia pobytu sportowców w wiosce olimpijskiej do absolutnego minimum, a obecnie negocjują ograniczenie liczby uczestników ceremonii otwarcia, choć Bach jeszcze niedawno zapewniał, że nie chce nikogo pozbawiać możliwości uczestnictwa w tym wyjątkowym wydarzeniu.