Mija właśnie pierwsza rocznica pandemicznego krachu na giełdach (amerykański S&P 500 dno ustanowił 23 marca 2020 na poziomie 2237,4 pkt w cenach zamknięcia, zaś dołek rodzimego WIG-u odnotowano, co ciekawe, dużo wcześniej – już 12 marca na poziomie 37164 pkt).
Jeśli cofniemy się pamięcią do tamtych dramatycznych wydarzeń, to na myśl przychodzą takie określenia jak „krach", „panika", „koniec świata". Inwestorzy zostali zaskoczeni w sposób, jakiego w zasadzie nigdy wcześniej nie doświadczyli na taką skalę – perspektywa zamknięcia gospodarek w obawie przed śmiercionośnym wirusem była czymś zupełnie nowym.
I chociaż rok po tym krachu ogłoszona 11 marca ub.r. przez WHO globalna pandemia wcale nie dobiegła końca, to widać doskonale, że rynki finansowe żyją swoim własnym życiem. Kluczowym momentem w trakcie krachu sprzed roku okazały się zapowiedzi ogromnej, bezprecedensowej interwencji fiskalno-monetarnej, najpierw w USA, potem w innych krajach. Banki centralne i rządy wytoczyły najcięższe działa do walki z nagłą, ostrą recesją takie jak zastrzyki finansowe do zamkniętej gospodarki, ścięcie stóp procentowych do rekordowo niskich poziomów, powszechne skupy obligacji (QE) – i to zaważyło na przebiegu wydarzeń na giełdach.
Dwa oblicza hossy
Rok po krachu sytuacja na rynkach akcji zupełnie nie przypomina ekstremalnego strachu. Wręcz przeciwnie, inwestorzy cieszyć się mogą z pokaźnych stóp zwrotu, szczególnie ci, którzy postępowali zgodnie z Buffettowską zasadą „bądź żądny zysków, gdy inni się boją" (co ciekawe, sam W. Buffett tym razem – w odróżnieniu od globalnego kryzysu finansowego z lat 2008/2009 – nie zasłynął z agresywnych zakupów).
Globalne indeksy zaprezentowane na jednym z wykresów są ok. 70–80 proc. powyżej poziomu z dna pandemicznego krachu. Co ciekawe, skala zwyżki jest dość spójna bez względu na to, czy pod uwagę weźmiemy amerykański S&P 500, niemiecki DAX czy też rynki wschodzące (MSCI EM). Godne uwagi jest też to, że wszystkie te benchmarki nie tylko odrobiły pandemiczne straty, ale wręcz znalazły się wyraźnie powyżej poziomów sprzed załamania.