Puchar bez dna

Biznes i sport › Zdobycie Pucharu Ameryki, najstarszego trofeum sportowego świata, kosztuje. Ile? Najprostsza odpowiedź: bardzo dużo, za dużo nawet dla niektórych z pierwszej strony listy miliarderów magazynu „Forbes".

Aktualizacja: 21.03.2021 11:14 Publikacja: 21.03.2021 11:06

Puchar Ameryki zdobyli Nowozelandczycy, którzy ze wsparciem rządowym stworzyli kolejny raz syndykat

Puchar Ameryki zdobyli Nowozelandczycy, którzy ze wsparciem rządowym stworzyli kolejny raz syndykat Emirates Team New Zealand i na jachcie o tej nazwie pokonali w finale na wodach Zatoki Hauraki 7:3 włoskich rywali z Luna Rossa Prada Pirelli.

Foto: AFP

Zakończone chwilę temu w Auckland 36. regaty o Puchar Ameryki tylko potwierdziły, że trudno znaleźć inną, tak cenną i niedostępną nagrodę wielkiego sportu. Zdobyli ją, a właściwie obronili po czterech latach, Nowozelandczycy, którzy ze wsparciem rządowym stworzyli kolejny raz syndykat Emirates Team New Zealand i na jachcie o tej nazwie pokonali w finale na wodach Zatoki Hauraki 7:3 włoskich rywali z Luna Rossa Prada Pirelli.

Ukryte za ogólnokrajową radością pytania o koszt tego prestiżowego sukcesu nie znajdują prostych odpowiedzi. Nie jest łatwo policzyć skumulowane czteroletnie nakłady na zaprojektowanie i wykonanie ultranowoczesnego jachtu, utrzymanie licznego zespołu żeglarzy i osób wspomagających na nabrzeżu (to ok. 150 osób), na transport jednostek (zwykle wykonuje się dwa bliźniacze jachty) po świecie na treningi i regaty poprzedzające wielki finał, wreszcie na komunikację, oprawę medialną i reklamę przedsięwzięcia. Nie jest łatwo, bo w grę wchodzą liczne tajemnice technologiczne, także walka o zdobycie najlepszych specjalistów w branży oraz, może przede wszystkim, potężne osobiste ambicje zamożnych inwestorów. Wygrać trudno, przepłacić łatwo.

Willa dla sternika

Mistrzowie z Nowej Zelandii od lat są w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż żyją w kraju, gdzie żeglarstwo jest stylem życia większości obywateli. Jednak nawet tam, gdzie rząd daje 40 mln dol. z państwowej kasy na przygotowanie ekipy i jeszcze więcej na działania wokół imprezy, były zacięcia w finansowaniu, wynikające głównie z trudności oddzielenia zadań żeglarskich od przygotowania organizacyjnego samych regat w Auckland.

Wiedza o funduszach pozyskanych przez lidera Team New Zealand i jednocześnie szefa tegorocznego America's Cup Event Granta Daltona jest zatem niepełna, ale wiadomo, że Team New Zealand tradycyjnie miał wielu sponsorów korporacyjnych, takich jak Emirates, Omega, Toyota, Spark, Genesis, Steinlager, HP i SkyCity.

Większość z tych firm jest zakorzeniona w sporcie, w szczególności w żeglarstwie, od lat. Omega wspiera zespół ETNZ od 1995 roku, przy okazji po raz trzeci odgrywając rolę oficjalnego chronometrażysty regat o Puchar Ameryki (wcześniej w 2000 i 2003 r.) i dając sobie dobry powód, by zaprezentować światu okolicznościowe wydania zegarka z serii Seamaster.

Wiadomo także, że syndykat z Nowej Zelandii miał wsparcie szwajcarsko-włoskiego milionera Matteo de Nory, który finansował i finansuje nowozelandzkie starty w Pucharze Ameryki od 2007 roku. Miał też w przeszłości miliony od sir Stephena Tindalla, nowozelandzkiego przedsiębiorcy, twórcy Warehouse Group.

Dalton Grant stwierdził, że szczegółowych kwot nie poda, ale może powiedzieć, że rywale na pewno wydali dwukrotnie więcej. Stwierdził także, iż 60 procent kosztów stanowią płace 150 osób zaangażowanych w projekt. Z pewną dumą dodał, że załoga i obsługa Team New Zealand, z racji patriotycznych, zaakceptowała nieco niższe wypłaty, niż oferowano u konkurencji.

Dyrektor nie podał również, ile płacił zwycięskiemu sternikowi Peterowi Burlingowi (poprowadził do sukcesu jacht ETNZ także w 2017 roku), ale dziennikarze odkryli, że 29-letni żeglarz już w maju 2020 roku był w stanie nabyć willę w Ponsonby, ładnej śródmiejskiej dzielnicy Auckland, za 3,4 mln dol. Syndykaty nie ujawniają, ile płacą także szeregowym żeglarzom, ale gdy kilka lat temu zwolniony z ekipy Oracle Team USA Joe Spooner (obsługujący młynki do wybierania lin) podał pracodawcę do sądu, to oświadczył, że zarabiał 300 tys. dol. rocznie, czyli 25 tys. miesięcznie.

Medale z pracowni Prady

Tegoroczny finalista 36. Pucharu Ameryki – włoski syndykat Luna Rossa Prada Pirelli – także nie ujawnił, ile kosztowały przygotowania, ale właściciel tego przedsięwzięcia, szef imperium modowego Prada Patrizio Bertelli, którego majątek „Forbes" szacuje na 3,6 mld dol., już w 2018 roku podał, że daje na Puchar Ameryki z własnej kieszeni 65 mln euro. Resztę dodali sponsorzy, wśród nich najwięcej znana ze współpracy z Formułą 1 firma oponiarska Pirelli. Firma należy od 2015 roku do Chińczyków, lecz ma korzenie włoskie i główną siedzibę w Mediolanie. Smaku dodaje informacja, że cztery lata temu finansowała w 35. Pucharze Ameryki zwycięski Team New Zealand.

Bertellli, uczestniczący w regatach o Puchar Ameryki szósty raz, potrafił przyjąć kolejną porażkę z godnością. Będąc także, jako Prada, tytularnym sponsorem finału w Auckland, na koniec ufundował wszystkim 150 członkom zwycięskiego teamu piękne srebrne medale, zaprojektowane i wykonane w pracowniach Prady.

Pozostałymi uczestnikami obecnej edycji Pucharu Ameryki, którzy odpadli w regatach eliminacyjnych, były ekipy INEOS Team UK oraz American Magic. Brytyjczycy zgłosili się do walki dzięki zaangażowaniu jednego z najbogatszych Brytyjczyków – Jima Ratcliffa (majątek 17,8 mld dol. – wedle „Forbesa"), właściciela przedsiębiorstwa petrochemicznego INEOS.

Pandemia pokrzyżowała plany

Sir Jim, gorący zwolennik brexitu, znany także z efektownych pomysłów osobistych podróży na ziemskie bieguny i ze startów w pustynnych maratonach, zadeklarował na początku 2018 roku kwotę 110 mln funtów szterlingów na projekt. Szef ekipy, znakomity brytyjski żeglarz Ben Ainslie (cztery złote medale olimpijskie, zwycięstwo w Pucharze Ameryki w 2013 roku w barwach Oracle Team USA), miał więc od czego zacząć kolejną misję pierwszego brytyjskiego zwycięstwa. Stary srebrny dzbanek nie wrócił jednak do Londynu za pieniądze z petrochemii. Brytyjczycy przegrali w finale challengerów z Luna Rossa.

Krok wcześniej odpadł syndykat American Magic, którego siłę miał tworzyć dwukrotny finalista Pucharu Ameryki, znany nowozelandzki sternik Dean Barker oraz Roger Penske (majątek wg „Forbesa" – 1,8 mld dol.), przedsiębiorca świetnie znany w świecie amerykańskich wyścigów samochodowych, właściciel Penske Automotive Group, firmy zajmującej się sprzedażą i wynajmem pojazdów. Amerykański udział w regatach wsparli też były szef Amwaya Doug DeVos (także właściciel znanej w branży firmy szyjącej żagle Quantum Sails), BMW, Helly Hansen i Parker Hannifin. Ich połączona moc finansowa również nie przełożyła się na końcowy sukces.

Można do listy przegranych dodać też tych, którzy wstępnie wyrażali chęć startu, ale wydatki oraz inne okoliczności (pandemia koronowirusa) kazały się im wycofać z deklaracji. Nie stanęli na starcie żeglarze syndykatu Maltus Altus pod zarządem Pasquale Cataldiego (m.in. szefa funduszu inwestycyjnego Bitbull). Team nie dostał wsparcia od rządu Malty. Nie podjęli rywalizacji z przyczyn ekonomicznych Holendrzy z ekipy DutchSail. Załamała się także inicjatywa startu jachtu Stars+Stripes USA, gdyż kalifornijski syndykat z Long Beach Yacht Club prowadzony przez Taylora Canfielda nie był w stanie zapłacić 300 tys. dol. wpisowego na wstępne regaty kwalifikacyjne.

Puchar Ameryki pozostaje zajęciem wyłącznie dla wielkich graczy, wielkich nazwisk i wielkich pieniędzy. Legenda amerykańskiego żeglarstwa Dennis Conner (trzykrotny zdobywca Pucharu Ameryki) oszacował, że w tegorocznych regatach każdy liczący się syndykat potrzebował co najmniej 200 mln dol., aby liczyć się w konkurencji.

Tradycja wsparcia, zapoczątkowana przez szkockiego magnata sir Thomasa Liptona i amerykańskiego bankiera J.P. Morgana, podtrzymywana przez pieniądze potentata medialnego Teda Turnera (CNN), giganta nowych technologii Larry'ego Ellisona (Oracle) lub biotechnologicznego innowatora Ernesto Bertarellego zobowiązuje. Mimo prób ograniczania kosztów i zwiększania dostępności Puchar Ameryki to wciąż puchar niemal bez dna.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza