W tym kontekście szczególnie dobrze w ostatnich tygodniach zachowywało się złoto. Cena „królewskiego kruszcu” od początku marca powędrowała w górę o kilka procent, ustanawiając tym samym nowy rekord wszech czasów. Niewątpliwie wielu inwestorów zadaje sobie teraz pytanie, czy po trzech latach trendu bocznego złoto w końcu powróci na prawdziwą ścieżkę wzrostu.
Wydaje się, że moment jest sprzyjający. Kapitał powinien w najbliższych miesiącach szukać rynków, które staną się beneficjentami globalnie zsynchronizowanego cyklu luzowania polityki monetarnej. W sytuacji, gdy na najpopularniejszych rynkach akcji wyceny stały się chwilowo dość „wymagające”, dobrą alternatywną mogą być metale szlachetne. W tym momencie warto zaznaczyć, że złoto jako pozycja inwestycyjna w portfelach inwestorów indywidualnych pozostaje niedoważona. Dowodem na to jest chociażby trwający od połowy 2020 r. trend odpływów z funduszy ETF.
Co ciekawe, historycznie odpływom z ETF-ów towarzyszyły spadki cen złota, natomiast widać, że od końcówki 2022 r. korelacja ta została zerwana. Wiele wskazuje na to, że dużą rolę w tym przypadku odegrały banki centralne – podczas gdy inwestorzy indywidualni w ostatnich kwartałach raczej skupiali się na rynkach akcji, w tym czasie banki centralne ochoczo zapełniały swoje skarbce fizycznym złotem, amortyzując tym samym negatywny efekt odpływów z funduszy ETF.
W kontekście tego roku ze szczególną ciekawością obserwujemy również rynek srebra, który od trzech lat jest rynkiem deficytowym, co sugerowałoby, że aktualna wycena rynkowa coraz bardziej odrywa się od wyceny, którą moglibyśmy szacować na bazie przesłanek fundamentalnych. Analizując sytuację popytowo-podażową, można dostrzec, że tempo wydobycia oraz recyklingu nie nadąża od pewnego czasu za rosnącym zapotrzebowaniem przemysłu. Należy jednak pamiętać, że zmienność na rynku srebra jest znacząco wyższa niż na rynku złota. Zakładając, że optymalną miarą ryzyka jest odchylenie standardowe dziennej zmiany ceny, srebro charakteryzuje się na tle złota dwukrotnie większą zmiennością. Oba te rynki łączy jednak wysoki współczynnik korelacji, który wynosi niemal 0,8 (maksymalna wartość 1). W praktyce oznacza to, że sprzyjająca sytuacja na rynku złota jest dodatkowym czynnikiem, który mógłby wyrwać srebro z kilkuletniego marazmu.