Do tej pory inwestorzy obawiali się inflacji. Inflacja była oceniana jako wyzwanie, które przyjmuje postać m.in. podwyżek stóp procentowych przez banki centralne, a wyższe stopy procentowe to wyższy koszt obsługi zadłużenia i presja na wyniki spółek, które przy słabszych rezultatach ograniczają aktywność i zwalniają pracowników. W powyższym bardzo uproszczonym schemacie, widzimy spadającą inflację, w Europie to efekt skokowego spadku notowań cen gazu ziemnego i energii elektrycznej, ale również widoczne są dobre wyniki spółek i relatywnie stabilna stopa bezrobocia. W USA spadającej inflacji towarzyszy spowolnienie w przemyśle, ale stopa bezrobocia jest na historycznie niskim poziomie, liczba nieobsadzonych wakatów przekracza 10 mln i nadal przybywa powyżej oczekiwań miejsc pracy w sektorze pozarolniczym.

W tym niemal idealistycznym świecie łyżką dziegciu jest fakt, że za wzrost S&P 500 czy Nasdaq odpowiada wąska liczba, czy nawet garstka, spółek, co zazwyczaj jest sygnałem ostrzegawczym. Ponadto słabość małych spółek zgrupowanych w Russell 2000 nie jest typowa dla hossy. Z jednej strony inwestorzy nie widzą twardych danych za spowolnieniem gospodarczym, nie mówiąc o recesji, a kolejne podwyżki kosztu pieniądza mają ograniczony wpływ na rynek pracy i stopę bezrobocia. A inflacja spada, więc czym się martwić? Z drugiej strony, silnym potwierdzeniem negatywnego otoczenia dla akcji byłaby negacja inwersji krzywej rentowności, czyli, upraszając, obniżka stopy procentowej w USA. Póki to nie nastąpiło wzrost Nasdaq czy próba zwyżek S&P 500, DAX i po części WIG20 może trwać. Często w euforii źródło zaskoczenia jest nieoczekiwane, ale być może nie powinno się go na siłę szukać.

Skrajnie wysoki optymizm krajowych inwestorów indywidualnych czy brak zanegowania gwiazdy wieczornej na wykresie WIG20 być może jest drobnym niuansem. Pozostaje tradycyjnie czekać na wielką środę, czwartek i piątek w czerwcu, czyli posiedzenia Fedu, EBC i orzeczenie TSUE dotyczące banków i walutowych kredytów hipotecznych oraz wygasanie czerwcowej serii kontraktów na WIG20.

Hossa sztucznej inteligencji (AI), podwyższenie limitu zadłużenia w USA czy spadek prawdopodobieństwa podwyżek stopy procentowej przez Fed, przy jastrzębim EBC, to argumenty za swego rodzaju rajdem ulgi. Wyzwaniem w pozytywnym otoczeniu jest potrzeba dostarczania nowego paliwa do wzrostu i ignorowanie wyzwań. Na razie saldo jest po stronie popytu i ostatnia dynamiczna słabość WIG20 została równie dynamicznie niemal w całości zanegowana – zmiana nastąpi dopiero po obniżce stóp?