Dzień wcześniej na zamknięciu kursy tych par kształtowały się odpowiednio na poziomie 3,0109 zł i 3,8985 zł.
Polską walutę, jakkolwiek początkowo lekko zyskiwała ona w reakcji na poprawę nastrojów na europejskich rynkach akcji, przede wszystkim wsparła wypowiedź Andrzeja Bratkowskiego z Rady Polityki Pieniężnej. Mocno korespondowała ona ze słowami prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki, jakie padły dokładnie tydzień wcześniej, a które w opinii rynku praktycznie przypieczętowały podwyżkę stóp procentowych już na styczniowym posiedzeniu Rady.
W wywiadzie dla agencji Reutera Bratkowski prognozuje, że na koniec tego roku kurs EUR/PLN może spaść nawet do 3,50 zł. Dodaje, że to nie zagroziłoby polskiej gospodarce. W jego opinii kurs euro oscylujący wokół poziomu 3,70–3,80 zł, a więc poniżej obecnych poziomów, jest optymalny dla gospodarki. Cykl podwyżek stóp procentowych powinien się rozpocząć w styczniu – uważa Bratkowski, a skala podwyżek będzie uzależniona od zachowania polskiej waluty. Przy silnym złotym w tym roku stopy mogą wzrosnąć tylko o 50 punktów bazowych, a w całym cyklu o 100–150 punktów. W środę słowa członka RPP wciąż mogą kreować ruchy na rynku walutowym. Szczególnie jeżeli ten popytowy impuls rano zostanie wsparty publikacją dobrych danych nt. dynamiki niemieckiego PKB w 2010 roku. Nie będzie to jedyny czynnik decydujący o losach złotego. Istotne będą też m.in. wyniki aukcji portugalskich obligacji.