Japonia: Inflacja CPI w kwietniu spadła o 0,3 proc. r/r (analogicznie dla inflacji bazowej) przy oczekiwaniach -0,4 proc. r/r. Był to drugi spadek z rzędu. Dane za maj, szacowane tylko dla Tokio pokazały jednak na przyspieszenie zniżki – wyniosły -0,5 proc. r/r (analogicznie dla inflacji bazowej) – w efekcie mamy 3-letnie minima na wskaźniku. Lokalna prasa nadal spekuluje o możliwości rezygnacji z podwyżki stawki VAT od kwietnia 2017 r. G7/Japonia: Szczyt szefów państw grupy G-7 odbywający się w Japonii nie przyniósł wiele konkretów – odnotowano spowolnienie w globalnej gospodarce, a kraje G-7 wyraziły wprawdzie gotowość do podjęcia działań będących odpowiedzią na tą sytuację, ale jednocześnie dając do zrozumienia, że konkrety powinny być podejmowane w oparciu o lokalne warunki i potrzeby. Powtórzono, że nadmierne, spekulacyjne ruchy mają negatywny wpływ na gospodarkę, chociaż skrytykowano działania zmierzające do dewaluacji lokalnych walut w celu wzrostu konkurencyjności Wielka Brytania: Indeks nastrojów konsumenckich Gfk odnotował ujemne wartości drugi miesiąc z rzędu (-1 pkt.). Wcześniej, bo w czwartek poznaliśmy rewizję danych nt. wzrostu PKB w I kwartale, która przyniosła jego nieznaczny spadek do 2,0 proc. r/r z 2,1 proc. r/r szacowanych wcześniej
USA: Zdaniem przemawiającego wczoraj Jerome Powella z zarządu FED gospodarka jest gotowa na podwyżkę stóp, która może mieć miejsce „dość szybko". Zwrócił jednak uwagę, że na czerwcowym posiedzeniu FED powinien uwzględniać dodatkowe ryzyko, jakim może być ewentualny Brexit. To sygnał, że FED może bardziej optować za lipcowym terminem. Głos zabrał wczoraj też James Bulard z St.Louis, który tak jak wcześniej podkreślił zależność ruchów FED od napływających danych, zwłaszcza tych z rynku pracy. Obaj mają prawo głosu w FOMC w tym roku.
Eurostrefa: Sprzedaż detaliczna w Hiszpanii wyhamowała w kwietniu do 4,1 proc. r/r z 4,4 proc. r/r, choć oczekiwano 3,9 proc. r/r. Indeks zaufania gospodarstw domowych we Francji wzrósł w maju do 98 pkt. (oczekiwano utrzymania przy 94 pkt.). Poznaliśmy też dane z Włoch – indeks nastrojów konsumentów nieoczekiwanie spadł w maju do 112,7 pkt. z 114,2 pkt., a dla biznesu do 102,1 pkt. z 102,7 pkt. W obu przypadkach oczekiwano odbicia w górę.
Naszym zdaniem: Rynek zaczyna się asekurować w temacie ewentualnej podwyżki stóp przez FED w połowie czerwca. Prawdopodobieństwo takiego ruchu spadło do 26 proc. z ponad 35 proc. w środę – dane na bazie modelu CME FEDWatch – a dolar zaczął się korygować, co dobrze widać po koszyku BOSSA USD. Mimo naruszeń, to rejon 80,80 pkt. nadal pozostaje oporem, a na tygodniowym układzie widać świecę doji, która może sugerować przesilenie. Trzeba jednak zaznaczyć, że już wczoraj BOSSA USD spadł do 80,28 pkt. (niedaleko istotnego wsparcia przy 80,20 pkt.) i dzisiaj próbuje nieco odbijać w górę. Jeżeli porównamy ze sobą wczorajsze słowa Jerome Powella, oraz ubiegłotygodniowe wypowiedzi Williama Dudley'a, to widać, że tzw. jądro FED, czyli zarząd jest coraz mniej „gołębi". Obaj przyznali, że kolejna podwyżka stóp procentowych może mieć miejsce w nieodległej przyszłości, gdyż gospodarka zdaje się być na to przygotowana. Raczej nie będzie to połowa czerwca (pośrednio ze względu na ewentualny Brexit, chociaż ten jest mało realny, a pośrednio też ze względu na chęć wyjaśnienia faktu słabszych wskazań płynących chociażby z indeksów PMI, a w przyszłym tygodniu może i też ISM). Niemniej już koniec lipca może wchodzić w grę. Dlatego teraz rynkowa gra nie będzie się toczyć o to, czy FED podniesie 15 czerwca stopy procentowe, a o to, jaki komunikat będzie towarzyszył czerwcowemu posiedzeniu (poznamy też nowe projekcje makro, które będą mogły wzmocnić przekaz). Jeżeli będzie z niego wynikać, że FED jest skłonny zacieśnić politykę w końcu lipca, o ile nie pojawi się Brexit, to możemy być świadkami wyraźnego ruchu na USD nawet przez 6 tygodni poprzedzających kolejne posiedzenie. Tymczasem wcześniej, czyli w najbliższych dniach możliwa jest korekta-wyczekiwanie, w zależności od tego, jakie dane będą napływać w przyszłym tygodniu – kluczem będą te nt. dynamiki wydatków i dochodów, odczyty ISM, oraz wyliczenia Departamentu Pracy. Nie zapominajmy też o Chinach, które zwyczajowo pełnią rolę sygnalizatora sentymentu wokół rynków wschodzących, których FED nie może zupełnie ignorować – tu dość istotne będą odczyty indeksów PMI w środę. Dzisiaj w kalendarzu rewizja danych PKB za I kwartał o godz. 14:30 (oczekuje się poprawy do 0,9 proc. wzrostu w ujęciu zanualizowanym wobec 0,5 proc. wcześniej, chociaż PCE Core raczej nie powinien ulec zmianie z szacowanych wcześniej 2,1 proc. k/k. Z kolei o godz. 16:30 mamy dane nt. nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan na koniec maja, a 30 minut później głos zabierze Janet Yellen podczas panelu dyskusyjnego na Uniwersytecie w Cambridge. Nie ma jednak pewności na ile odniesie się ona do bieżących kwestii, które interesują rynki. Tak czy inaczej jej opinie nie powinny się znacząco różnić od tego, co mówili wcześniej Powell i Dudley. Czy umocni do dolara? Nie, jeżeli akcenty przesuną się na dane makro, jakie poznamy w przyszłym tygodniu.
W relacjach G-10 dolar traci dzisiaj najbardziej w relacji z jenem, co jest wynikiem gorszych danych nt. inflacji, które mogą zwiększać prawdopodobieństwo dalszego luzowania ze strony BOJ. Zwróćmy jednak uwagę, że USD/JPY odbija po spadku wczoraj i znajdujemy się poniżej poziomu 110. W ujęciu tygodniowym widać, że rynek zdaje się respektować kanał spadkowy, co daje prawdopodobieństwo kontynuacji ruchu na południe. Kluczowe wsparcie to okolice 107,60 bazujące na kwietniowych minimach.