Obie strony próbują co prawda wypracować porozumienie, ale nie jest to takie proste, bo w grę nie wchodzi tylko handel. Po wpisaniu przez Departament Handlu USA chińskiego Huawei na listę spółek stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego konflikt przerodził się w wojnę technologiczną.

W ostatnich miesiącach obserwowaliśmy kilka zwrotów akcji w negocjacjach USA–Chiny. Przeciągające się rozmowy pokazują, jak bardzo stosunki tych dwóch mocarstw są złożone. Głównym argumentem wprowadzenia ceł przez administrację USA była nierównowaga w handlu między tymi krajami. Jednocześnie Waszyngton wywiera nacisk na Pekin, aby ten wprowadził reformy strukturalne, m.in. obejmujące zapewnienie lepszej ochrony własności intelektualnej czy ograniczenie wymuszania transferów technologii. To może być trudne do osiągnięcia, a nawet jeśli powstanie jakieś porozumienie, to niekoniecznie będzie musiało być przestrzegane. Inicjatywa rządowa „Made in China 2025" stawia na innowacyjność i uniezależnienie się od zagranicznych technologii.

Amerykanie wymierzyli cios w Huawei, ale konsekwencje tego będą odczuwalne na całym świecie. Huawei to nie tylko jeden z największych producentów telefonów komórkowych, ale także czołowy dostawca infrastruktury dla firm telekomunikacyjnych i lider technologiczny w rozwiązaniach 5G. Niektóre amerykańskie firmy produkujące rozwiązania optyczne do sieci telekomunikacyjnych uzyskują nawet kilkanaście procent przychodów od Huawei. Część z nich w ostatnich dniach poinformowała o wstrzymaniu dostaw komponentów do Huawei, przez co musiały zrewidować swoje prognozy finansowe.

Zdecydowanie nie jest to łatwy okres dla inwestorów, bo tweety prezydenta Donalda Trumpa wywołują kilkuprocentowe ruchy indeksów giełdowych w krótkim okresie, a potencjalny chiński odwet – np. bojkot lub zakaz sprzedaży produktów m.in. Apple czy ograniczenie dostępu do rzadkich metali – wywołałby globalne perturbacje. W tych warunkach trzeba zwrócić szczególną uwagę na dywersyfikację i horyzont inwestycyjny. Część spółek technologicznych, zwłaszcza spółki z branży półprzewodników, zanotowało w ostatnich dniach dwucyfrowe spadki cen akcji. Z drugiej strony kursy wielu firm zajmujących się płatnościami elektronicznymi czy oprogramowaniem znajdują się blisko historycznych szczytów mimo ostatniej korekty na rynkach. Biorąc pod uwagę długi horyzont inwestycyjny, obecna przecena w sektorze półprzewodników może stanowić okazję do zakupów spółek o ponadprzeciętnych przepływach gotówkowych, które mogą zostać przeznaczone na dywidendy i buybacki. W dodatku spółki z tej branży korzystają na takich trendach jak m.in. wzrost liczby samochodów hybrydowych lub elektrycznych czy większe wydatki na centra danych. ¶