Globalne rynki akcji w ostatnim półroczu to była taka właśnie gonitwa za uciekającym królikiem. A były nim polityka monetarna i wojny handlowe. Żeby być już maksymalnie precyzyjnym, to od końca grudnia na rynkach akcji toczyła się gra pod zmianę nastawienia banków centralnych w polityce monetarnej na zdecydowanie bardziej gołębią oraz jednocześnie gra pod rychłe porozumienie handlowe pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami.
Gdy na początku maja prezydent Donald Trump poinformował, że nie będzie porozumienia handlowego, i nałożył cła na towary z Chin, okazało się, że to gonienie królika była jednym wielkim złudzeniem, a przez świat przetoczyła się fala wyprzedaży akcji.
W czerwcu jednak rynki, niczym Neo w Matrixie, ponownie podążyły za białym królikiem. Nie był to jednak matriksowy tatuaż na ramieniu, lecz wizja dużych obniżek stóp procentowych przez Rezerwę Federalną (i nieco mniejszych przez Europejski Bank Centralny).
To gonienie królika na giełdach może trwać do ostatniego dnia lipca. To właśnie wtedy Fed będzie decydował o stopach procentowych (sześć dni wcześniej zrobi to Europejski Bank Centralny) i królik może zostać złapany. Wówczas trzeba będzie zdecydować co dalej. Będzie czas, żeby się zatrzymać, ocenić sytuację i podjąć decyzję. Zastanowić się, czy ta gonitwa miała sens. Czy przypadkiem inwestorzy nie zabrnęli w ślepy zaułek.
Koniec lipca wydaje się o tyle prawdopodobną datą graniczną, że wówczas nie tylko zapadnie rozstrzygnięcie w kwestii stóp procentowych, ale też będzie wiadomo, co dalej z wojnami handlowymi. Czy będzie bliżej nowej umowy handlowej czy też dalej? A może zostanie otworzony nowy front?