Do końca miesiąca zostało już mało czasu, więc jest raczej mało prawdopodobne, że nie padnie w nim listopadowy rekord: na koniec środowej sesji WIG20 był wyżej niż na koniec października aż o +22,7 proc. Oczywiście do końca listopada zostały jeszcze tylko dwie sesje – piątkowa i poniedziałkowa, więc coś się tu może zmienić, ale obecny wynik jest najlepszym miesięcznym rezultatem w dowolnym miesiącu od stycznia 1996 (+38,6 proc.). Nawet jeśli do końca listopada WIG20 trochę spadnie, to i tak wynik w tym miesiącu będzie zapewne porównywalny do tego z kwietnia 2009 (+19 proc.). To byłaby oczywiście dobra wróżba dla rynku akcji, ale nie należy się jednak tym chyba aż tak bardzo ekscytować, skoro najlepszym miesięcznym wynikiem WIG20 w okresie minionych 24 lat był skok tego indeksu o +22,6 proc. w lutym 2000 roku, który pojawił się tuż przed marcowym początkiem późniejszej silnej (-60 proc. na WIG20) bessy wywołanej pęknięciem „internetowej" bańki na giełdach.
Gdyby ktoś się lubował w takich strasznych historiach, to można również wspomnieć, że dwie najsilniejsze cykliczne bessy w historii WIG (pierwsza -71 proc., druga -68 proc.) rozpoczynały się w marcu 1994 i lipcu 2007. Te poprzedzające bardzo silne spadki szczyty WIG odległe były od siebie o 160 miesięcy, co oczywiście musi kojarzyć się z czterokrotną długością podstawowego cyklu gospodarczego, czyli cyklu Kitchina. Od szczytu z lipca 2007 poprzedzającego późniejszą superbessę 160 miesięcy mija właśnie teraz.
No i jeszcze jedna „straszna historia". Wśród wszystkich dwuletnich ścieżek S&P 500 poprzedzających wybory prezydenckie w USA, tą, która była najbardziej podobna – w sensie wysokości współczynnika korelacji (+0,86) – do ścieżki tego indeksu z okresu minionych dwóch lat, była ta z okresu 1978–1980 poprzedzająca wybory, w których urzędujący prezydent Jimmy Carter przegrał z Ronaldem Reaganem (tak jak obecnie Trump przegrał z Bidenem). Główną przyczyną braku reelekcji była recesja gospodarcza, w którą wpadła gospodarka USA w wyniku kolejnego szoku naftowego. W tej analogii S&P 500 właśnie mija swój szczyt i wkracza w trwającą następne 20 miesięcy bessę.
Osobiście sądzę, że popadanie w minorowe nastroje sugerowane przez powyższe analogie jest jednak przedwczesne. Jednym z argumentów na poparcie tej tezy może być zachowanie NCIndex. Ze względu na małą płynność na tym rynku duzi spekulanci zawsze wycofywali się z rynku NewConnect znacznie wcześniej niż z głównego rynku GPW. W dotychczasowych cyklach Kitchina na polskim rynku to wyprzedzenie szczytu NCIndex wobec szczytu WIG wynosiło kolejno pięć miesięcy (2010–2011), siedem miesięcy (2014) oraz dziesięć miesięcy (2017–2018). Zakładając, że tegoroczny lipcowy szczyt NCIndex już nie zostanie w tym cyklu pokonany, otrzymujemy okres od grudnia br. do czerwca 2021 jako oczekiwany termin końca hossy na WIG. Pasuje to do majowego terminu, który wynika z odłożenia standardowej długości cyklu Kitchina od daty szczyty poprzedniej hossy ze stycznia 2018. ¶