Spadek jest także bardzo widoczny, jeśli chodzi o liczbę wizyt – tych w kwietniu było 19 mln mniej niż w marcu, co pokazuje najlepiej zmianę nastawienia do zakupów w takich punktach. – Po ogłoszeniu stanu epidemii pacjenci zaczęli robić zapasy lekowe w obawie, że apteki czy hurtownie zostaną zamknięte i pojawią się problemy z dostępem do leków. Te obawy sprawiły, że w marcu, po ogłoszeniu stanu epidemii, w ciągu ośmiu dni apteki odwiedziło około 20 milionów pacjentów – mówi Piotr Sucharski, prezes spółki Neuca zaopatrującej głównie niezależne apteki i mniejsze sieci. – Z kryzysem apteki poradziły sobie różnie, a wynikało to z wielu czynników, m.in. z ich lokalizacji. Był to wyjątkowo trudny czas dla aptek zlokalizowanych w galeriach handlowych i przychodniach. Pandemia pokazała, że apteki są niezwykle ważnym elementem systemu opieki zdrowotnej, przewidujemy więc, że rola farmaceutów znajdzie swoje odzwierciedlenie w ustawie o zawodzie farmaceuty – dodaje.
– Spodziewamy się, że w dalszych miesiącach polski rynek apteczny zacznie wracać do swoich „normalnych" poziomów wartości sprzedaży, a cały rok może się skończyć na lekkim plusie – mówi Maciej Rek, kierownik praktyki aptecznej w Pex PharmaSequence. Zwraca jednocześnie uwagę, że rekordowy marzec wcale nie przełożył się na spektakularny wzrost zysków w branży aptecznej. – Apteki musiały ponieść ogromne koszty dostosowania się do działania w warunkach epidemii. Jednorazowy wydatek mógł sięgnąć nawet 10 tys. zł na aptekę – dodaje.
Warto zauważyć, że właściciele polskich aptek musieli te koszty pokryć z własnej kieszeni, gdy np. w Wielkiej Brytanii rząd przeznaczył w kwietniu na zapewnienie działania aptek podczas epidemii 300 mln funtów.
– Ograniczenia handlowe w ostatnim czasie miały istotny wpływ na zmiany przyzwyczajeń zakupowych klientów i dynamiczny rozwój handlu w internecie. Nasza sieć była odpowiednio przygotowana do wzrostu zainteresowania zakupami online, które wzrosły u nas kilkakrotnie, co jest wynikiem wprowadzenia obostrzeń w handlu offline. Spowodowane jest to specyfiką naszego modelu biznesowego. Połączenie drogerii, perfumerii i apteki okazało się doskonałą odpowiedzią na potrzeby klientów w okresie społecznej izolacji i zagrożenia epidemiologicznego – podkreśla Adam Kołodziejczyk, prezes Super-Pharm. PM