Pandemia Covid-19 zwiększyła zainteresowanie inwestorów spółkami biomedycznymi, nie tylko tymi, które są bezpośrednio zaangażowane w badania nad lekami lub szczepionkami. Czy Ryvy Therapeutics także to odczuwa?
Efektem ubocznym pandemii jest wzrost świadomości inwestorów, że branża biotechnologiczna jest ważna, że warto inwestować w badania i rozwój. Oczekuje się od firm z tej branży, że pomogą obecny kryzys rozwiązać. Przez ostatnie lata w USA chłopcem do bicia była firma Gilead, opracowująca leki na wirusowe zapalenie wątroby, które zdaniem amerykańskich polityków były za drogie. Teraz okazało się, że Remdesivir produkcji Gilead został uznany za pierwszy lek działający na koronawirusa. Z kolei w Niemczech Dietmar Hopp był wyzywany na stadionach Bundesligi, bo do swojego klubu (Hoffenheim – red.) kupował graczy z innych klubów. Teraz jest przedstawiany jako patriota, bohater, bo finansuje firmę CureVac, która opracowuje szczepionkę na koronawirusa, i nie chce jej oddać amerykańskim inwestorom.
Nad szczepionką na koronawirusa pracuje na świecie około 150 firm. Naukowcy mówią, że to nadzwyczajne wzmożenie, które można wiązać z tym, że rządy i prywatni inwestorzy udostępnili na ten cel ogromne fundusze. Czy nie myśleli państwo w Ryvu, że może warto się po te pieniądze schylić?
Głębokie spadki PKB, których należy oczekiwać w tym roku na świecie, pokazują wyraźnie, że nie wrócimy do gospodarczej normalności sprzed kryzysu, jeśli nie uporamy się z koronawirusem czy też kolejnymi zakażeniami, które w przyszłości na pewno się pojawią. Innowacja w branży biomedycznej jest napędzana potrzebami pacjentów. Teraz jest 7–8 mld pacjentów, którzy muszą być chronieni przed koronawirusem. Za tym idą środki publiczne i prywatne. Jeśli chodzi o Ryvu, na lekach przeciwzakażeniowych się nie znamy. Cały wysiłek firmy skupia się na onkologii. Jeśli któraś z naszych cząsteczek będzie się nadawała do walki z koronawirusem, na pewno będziemy szukali partnerów z wiedzą w tym obszarze terapeutycznym.