Aż o dwie trzecie skoczyły od początku roku notowania bitcoina, wspierane przez oczekiwania końca zaostrzania polityki banków centralnych, a według niektórych także przez osłabienie na świecie zaufania do banków. Choć w ostatnich dniach kurs kryptowaluty wpadł w korektę, znów spadając wyraźnie poniżej 30 tys. dol., to zdaniem części analityków za kontynuacją zwyżek przemawia perspektywa ograniczenia podaży nowych bitcoinów.
W kwietniu 2024 r. ma nastąpić tzw. halving, czyli zmniejszenie o połowę ilości monet, które otrzymywać będą kopacze. Ta odbywająca się co około cztery lata operacja jest częścią mechanizmu mającego ograniczyć do 21 milionów ilość bitcoinów, które kiedykolwiek zostaną wprowadzone do obiegu. Jak zauważają specjaliści, okres wokół halvingu zawsze windował kurs kryptowaluty na nowy rekord.
Według ośrodka Bloomberg Intelligence najbliższy halving jest już w połowie uwzględniony w cenach, jednak w ciągu najbliższych 12 miesięcy kurs powinien sięgnąć 50 tys. dol. To oznaczałoby powrót w okolice historycznego szczytu, po tym jak w stojącym pod znakiem skandali w branży i zaostrzania regulacji 2022 r. wartość bitcoina tąpnęła o 65 proc.
Jeszcze bardziej optymistycznie nastawiony jest Markus Thielen, szef działu badań w firmie Matrixport. Według niego do kwietnia 2024 r. bitcoin podrożeje jeszcze o prawie 140 proc., jednak kurs nie zdoła przebić leżącego tuż pod pułapem 69 tys. dol. szczytu z listopada 2021 r.
– Jeśli upadek FTX rzeczywiście wyznaczył dno obecnego cyklu, historia wskazywałaby, że czeka nas jeszcze około 350 dni akumulacji, zanim dojdzie do wybicia charakterystycznego dla okresu po halvingu – przewiduje w rozmowie z agencją Bloomberg Jacob Joseph, analityk w CCData.