Fed troszczy się o wyceny akcji i obligacji

Pytania do... Marka Pokrywki, dyrektora w DM BOŚ

Publikacja: 25.11.2019 10:11

Fed troszczy się o wyceny akcji i obligacji

Foto: materiały prasowe

Polskie indeksy giełdowe w tym roku wypadają poniżej oczekiwań. Z czego to wynika?

Koniunktura na polskiej giełdzie zależy od czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Dominujące są te drugie, a dokładnie to, co dzieje się na rynku w USA. Poziom cen w wielu grupach spółek, nawet zakładając spowolnienie w naszej gospodarce, zachęca już do długoterminowych inwestycji. Warto jednak zachować ostrożność, gdyż wszelkie korekty na rynku amerykańskim odbijają się negatywnie na całym świecie, w tym w Polsce. S&P 500, NASDAQ, DJIA znajdują się na historycznych maksimach. Rosną nieprzerwanie od dziesięciu lat, ale ostatni rok wzrostu był napędzany głównie polityką monetarną – niskimi stopami procentowymi połączonymi z ukrytym luzowaniem ilościowym. W wielu sektorach gospodarki USA widoczne jest pogorszenie koniunktury. Giełdowe indeksy jednak nie spadają, gdyż są cały czas wspierane tanim pieniądzem, a Fed nie wyklucza, że pieniądz będzie jeszcze tańszy. Tego oczekują rynek oraz prezydent ze względu na zbliżające się wybory.

Sugeruje pan, że czeka nas teraz korekta zwyżek w USA?

Tak. Jak wspomniałem, ostatnie kilkumiesięczne zwyżki napędzała polityka monetarna, więc można się teraz spodziewać przynajmniej głębszej korekty w USA. Nie zapominajmy, że w przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie w USA. Obecny prezydent liczy na reelekcję, będzie więc dbał o dobre nastroje na Wall Street. Można oczekiwać dalszych nacisków na Fed lub zaskakująco pozytywnych komunikatów ze sporu z Chinami tylko po to, żeby utrzymać wysokie ceny na giełdach. Ryzyko głębszej korekty w USA rodzi niepewność na polskim rynku. Ponadto u nas wzrosło prawdopodobieństwo spowolnienia gospodarczego związanego z pogorszeniem koniunktury w Europie. Niezależnie od tego, że powyższe czynniki nie nastrajają do zakupów akcji, należy je brać pod uwagę, uwzględniając ceny akcji, które cierpliwym inwestorom w średnim terminie mogą przynieść całkiem pokaźne efekty. Zwłaszcza że uruchomiono program PPK. W najbliższych miesiącach z PPK nie napłyną na giełdę duże środki, natomiast kilkanaście miesięcy funkcjonowania tego programu może spowodować dopływ na rynek kapitału o wartości, która zmieni istotnie obecny poziom cen, zwłaszcza w obrębie spółek o małej i średniej kapitalizacji. Ostatnie dziesięć lat było nie tylko okresem ogólnie słabej koniunktury na GPW, ale również wycofywania spółek, kurczenia się krajowego rynku akcji, spadku płynności. Stąd pojawienie się nawet niedużego kapitału przy niewielkiej płynności giełdy może spowodować znaczące zwyżki.

Jakiej korekty można się spodziewać w USA? Czy polski rynek zareaguje podobnie?

Ratując się przed skutkami kryzysu finansowego z 2008 r., w USA zastosowano mechanizm, który sprowadza się do dodruku pieniądza, nazywany elegancko luzowaniem ilościowym (QE). Środki te trafiły na rynki akcji, obligacji itd. oraz zapewniły firmom i gospodarstwom domowym ponowny dostęp do taniego kredytu. Do pewnego czasu wzrost notowań na giełdach w USA, zwłaszcza w sektorze nowoczesnych technologii, był uzasadniony poprawą wyników finansowych, jednak wiele czynników wskazuje na to, że ten okres już minął. W ubiegłym roku pojawiły się pierwsze podwyżki stóp procentowych, na które rynek zareagował mocnymi spadkami. Wówczas niezwłocznie decyzją Fedu podwyżki zostały „zamienione" na obniżki. Widać więc, że nie tylko amerykańscy inwestorzy dbają o to, by ceny na Wall Street utrzymywały się na wysokich poziomach. To jednak nie może trwać w nieskończoność. Jest coraz więcej sygnałów, że polityka monetarna będzie niewystarczająca do utrzymania rynku amerykańskiego na wysokich poziomach. Biorąc pod uwagę skalę zwyżek, korekta o około 10 proc. jest prawdopodobna. To z pewnością przełożyłoby się na pozostałe rynki, w tym polski. Reasumując, na GPW mamy niewysokie ceny, ale zarazem ryzyko spadku wynikające z podążania zgodnie za możliwymi spadkami w USA.

Wciąż jednak mówimy tylko o korekcie czy jednak o bessie?

Trudno obecnie jednoznacznie ocenić, czy korekta w USA nie przerodzi się w coś mocniejszego. Polityka monetarna w ostatnich dziesięciu latach doprowadziła m.in. do tego, że rentowności obligacji skarbowych wielu krajów, a nawet niektórych korporacyjnych, spadły poniżej zera. Wzrost kosztu pieniądza wywołałby poważne problemy ze spłatą zadłużenia ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami dla realnej gospodarki i rynków finansowych, czego, jak widać, sternicy polityki monetarnej chcą uniknąć. Można obecnie powiedzieć, że Fed do swoich dwóch statutowych zadań (dbałość o poziom inflacji i zatrudnienia) dołożył nieoficjalnie trzecie zadanie – troskę o poziom cen akcji czy obligacji. Giełdy w USA znajdują się więc w zupełnie innym otoczeniu niż w okresie poprzednich historycznych szczytów.

Jeśli nie w amerykańskie akcje czy obligacje skarbowe, to w co warto dziś inwestować?

Stara zasada inwestowania mówi, że „ to, co ma swoją wartość, osiąga swoją cenę". Giełda w Warszawie jako całość w ostatnich latach wypada blado na tle innych rynków, jednak nie dotyczyło to wszystkich spółek. W sektorze producentów gier od lat trwa hossa. Nawet w okresie ogólnie słabej koniunktury są spółki lub nawet całe sektory, które zyskują. Chociaż hitem sezonu byli producenci gier, warto przypomnieć, ile kosztowały cztery lata temu akcje PKN Orlen czy Lotosu. Ryzyko istnieje zawsze, nie oznacza to jednak, że przy odpowiednim wysiłku nie będzie można na polskiej giełdzie dokonywać zyskownych inwestycji. Zawsze można, tylko skala trudności jest różna. Po prostu „business as usual". PAAN

Kongres Parkietu
Kongres „Parkietu”: Polska gospodarka lekko zwolni tempo
Kongres Parkietu
Każdy jest wygrany
Kongres Parkietu
Polsce daleko do recesji, a co dopiero do kryzysu
Kongres Parkietu
Wiosną WIG pobije historyczny rekord
Kongres Parkietu
Na dobre pomysły fintechów będą pieniądze
Kongres Parkietu
Niełatwe jest życie rentiera