Zarówno BoE jak i EBC pozostawiły stopy bez zmian. Funt dosyć mocno stracił na wartości w stosunku do dolara, tymczasem euro nieznacznie umocniło się. Diabeł tkwi w szczegółach. W przypadku funta rynek wycenił w kursie umiarkowane oczekiwania na zachowanie nastawienia restrykcyjnego, po ostatnich danych makroekonomicznych, które wskazują na raczej powolne dostosowania inflacji. BoE w ciągu ostatniego półrocza 2 razy zaskakiwał inwestorów podnosząc koszt pieniądza. Po podaniu do wiadomości decyzji banku GBPUSD w krótkim czasie zniżkował z 1,9675 na 1,9597.
Decyzja EBC nie zrobiła wrażenia na rynkach, gdyż wszyscy oczekiwali na konferencję J. C. Tricheta, na której rozegrana miała zostać kolejna partia szachów między prezesem a uczestnikami rynku. Padły słowa o "zachowaniu wzmożonej czujności", które przyjęło się odbierać jako prawie pewną zapowiedź podwyżki na kolejnym posiedzeniu. Euro odrobiło straty do dolara powracając w okolice 1,3020.
Na rynku lokalnym złoty nieznacznie stracił na wartości, USDPLN wspiął się na 2,9810, a eurozłoty na 3,8850. Wszystko to ma miejsce w range?u, w którym można zachować neutralne nastawienie do złotego, tj. zmiany kursu nie generują sygnałów nowego trendu. Takowym sygnałem w przypadku USDPLN byłby dopiero powrót powyżej 3,0250, a jeśli chodzi o eurozłotego - 3,95. Specyfika range tradingu sprawia, że można oczekiwać, iż w ciągu najbliższych 2 tygodni EURPLN dotknie zarówno górnego jak i dolnego ograniczenia (w tym przypadku - 3,84). Złoty ma spore szanse na umocnienie się w stosunku do dolara, o ile jastrzębia retoryka Tricheta znajdzie mocniejsze przełożenie we wzroście eurodolara. Zamknięcie tej pary powyżej 1,3020 będzie prozwzrostowym sygnałem.
Jutro rozpoczyna się spotkanie grupy G7. Ostatnio mocno spekulowano na temat jego możliwego przebiegu co miało poważne konsekwencje dla wartości jena. Z Europy płyną sygnały o nacisku na Japończyków, aby ci wzmocnili swoją walutę. Zarówno z BoJ jak i z japońskiego ministerstwa finansów płyną przeciwstawne oświadczenia - władze Japonii nie widzą powodów do interwencji na jenie. JPY umacniał się, ale proces ten został zahamowany właśnie przez w/w wystąpienia. W ciągu najbliższych dni jen może jeszcze tracić na wartości.
Piotr Denderski