W Stanach świetna sesja. Naprawdę świetna, bo jak spojrzeć na informacje spływające z sektora bankowego, to przecena powinna być zdecydowanie głębsza. Oczywiście to trochę szydercza ocena zachowania inwestorów. Dzisiaj na żarty można sobie pozwolić, gdyż ... notowania w USA mają drugorzędne znaczenie dla GPW. Taka niezależność warszawskiej giełdy pojawia się z reguły po sesjach, którym towarzyszy gwałtowna zmiana cen, która nie jest w sposób wyraźny potwierdzona obrotem i wartością pojedynczych zleceń wskazujących na duże zdeterminowanie największych graczy (a tego właśnie wczoraj brakowało). Inwestorzy w takim wypadku w kolejnym dniu kierują się głównie emocjami - część będzie mocno przestraszona skalą spadku, a część liczyć będzie na korektę - nawet jeśli miałoby być to tylko kilkugodzinne odreagowanie. Dopiero starcie tych dwóch poglądów pokaże dzisiaj prawdziwą kondycję rynku.

O sesji w Stanach mimo wszystko należy wspomnieć, bo sektor bankowy pochwalił się (nie)ciekawymi informacjami, które stoją w sprzeczności z optymizmem Fed, o czym szerzej pisałem w Weekendowej. Brytyjski bank HSBC Holdings, działający bardzo aktywnie także w USA, ostrzegł inwestorów (przed publikacją wyników), że złe kredyty (głównie hipoteczne) mogą osiągnąć wartość o 20% wyższą niż prognozowali analitycy (8,8 mld), czyli ponad 10,5 mld USD. Jako powód tego ostrzeżenia podano błędne prognozy dotyczące wpływu m.in wzrostu stóp procentowych na zdolność kredytową Amerykanów. Ten problem dotyczy także wielu innych instytucji finansujących rynek nieruchomości, o czym inwestorzy byli informowani przez ostatnie tygodni, ale nigdy w takiej skali jak w przypadku HSBC. Amerykanie, którzy kupowali domy w czasie boomu na rynku nieruchomości finansowali je śmiesznie nisko oprocentowanym kredytem. Boom się skończył, domy zaczynają tracić na wartości, a raty kredytowe po wzroście stóp procentowych są coraz wyższe. Wiele gospodarstw domowych nie wytrzymuje tego obciążenia i przestaje spłacać zadłużenie. Nasilenie tego procesu bardzo negatywnie przełożyłoby się na perspektywy rynku nieruchomości, a tym samym na perspektywy całej amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy mają się czego bać i poklepywanie po plecach (czytaj: komunikat po posiedzeniu FOMC) niewiele tutaj pomoże. Temat poruszam także dla refleksji nad sytuacją na polskim rynku nieruchomości, choć to oczywiście zupełnie inna bajka i raczej analogicznych zagrożeń nie ma. Hossa trwa zbyt krótko, a banki dalej uważnie przyglądają się potencjalnym kredytobiorcom. Jeszcze nie ten etap.

Co poza bankami ? Znowu inwestorów zaskoczył rynek ropy, choć tym razem to pozytywne zaskoczenie. Gwałtowny wzrost cen surowca zmazał plamę środowej korekty i ropa zanotowała nowe szczyty powyżej 60 USD. Nie trzeba chyba dodawać, że dla emerging markets to informacja znacznie ważniejsza (i pozytywna) niż niewielkie spadki na indeksach w USA. Miedź bez większych zmian. Indeksy głównych rynków wschodzących, zarówno w Ameryce Płd. jak i w Azji skończyły na plusach i podobne odreagowanie szykuje się dziś na europejskich parkietach. GPW powinna się do tej poprawy nastrojów przyłączyć, choć trzeba głośno przy tym powiedzieć, że pozytywne otwarcie niewiele znaczy i najważniejsze będzie zachowanie w drugiej fazie sesji. Skończenie na plusach, w przypadku ciągłego osuwania z wysokiego otwarcia, byłoby dla rynku dramatem na kolejne sesje. Tak więc przestrzegam, że nie tylko kolor indeksów ma znaczenie na zamknięcie sesji. Danych makro dzisiaj brak. Lawina informacji spłynie na rynek dopiero od środy. MP