Wtorkowe dane o wzroście PKB w Eurolandzie w połączeniu z pogłębieniem się deficytu USA w handlu z zagranicą wystarczyły do przełamania 1,30 EURUSD i wejścia na wyższe poziomy. Impuls był wystarczająco silny, aby kurs wzrósł powyżej 1,3020 z którym to poziomem miał przez długi czas poważne problemy.
Złoty posłusznie podążył za trendami wyznaczonymi na międzynarodowym rynku, zyskując na wartości zarówno do dolara jak i do euro. Czynnikiem powstrzymującym większe zmiany kursów była niepewność związana z tematyką wystąpienia Bena Bernanke w Kongresie. Słowa Przewodniczącego Fedu mają ogromne znaczenie dla kursów walut, w krótkim okresie jedno zdanie może wywołać dosyć drastyczne przeskalowanie oczekiwań rynku co do poziomów stóp procentowych. Nic więc dziwnego, że wyjątkowo złe dane dla "zielonego" zaowocowały jedynie umiarkowaną karą.
W niecałe 24 godziny później, Bernanke stwierdził, że "występują oznaki spowolnienia procesów inflacyjnych", więcej nawet, według niego "wzrost będzie łagodnie hamował i ten proces powinien wystarczyć do powstrzymania inflacji". Szef Fedu angażuje swoją reputację argumentując, iż wystarczy czekać i nic nie robić, aż wskaźnik wzrostu cen spadnie poniżej 2% r/r. Prognozy Bernanke bazują na założeniu, iż to najbardziej zmienne czynniki - m.in. ceny surowców poprzez swój spadek przestaną wywierać presję inflacyjną.
Czwartek i piątek to ograniczenie zmienności i obojętne nastawienie rynków do danych makroekonomicznych. Gorszy od oczekiwań odczyt indeksu nastrojów Uniwersytetu Michigan nie wywarł większego wrażenia na eurodolarze, który korekcyjnie odrabiał poprzednie wzrosty.
Piotr Denderski