To osłabienie częściowo należy wiązać ze spadkiem notowań eurodolara. Głównym czynnikiem powodującym wzrost USD/PLN i EUR/PLN, była wypowiedź przedstawiciela japońskich władz, że podczas przyszłotygodniowej wizyty w Japonii amerykańskiego Sekretarza Skarbu Henry Paulsona, będzie poruszana kwestia słabości jena.
Rynek może się obawiać, że zostaną przedsięwzięte kroki, które doprowadzą do trwałego umocnienia jena, tym samym ograniczając operacje carry trade. Operacje, polegające na pożyczaniu środków w walutach nisko oprocentowanych (w tym wypadku w jenie) i inwestowaniu w instrumenty, które mogą dać większą stopę zwrotu (w tym wypadku złoty i inne waluty krajów zaliczanych do rynków wschodzących).
Mając na uwadze dotychczasowe działania, a raczej ich brak, mogące doprowadzić do wzmocnienia jena, należy oczekiwać, że impuls wywołany dzisiejszą wypowiedzią, będzie krótkotrwały.
Obserwowany obecnie wzrost kursu EUR/PLN, o ile tylko okaże się trwały, będzie skutkował zmianą niekorzystnej dla popytu sytuacji technicznej. Sytuacji, jak powstała w poprzednim tygodniu, gdy euro przełamało dwumiesięczną linię trendu wzrostowego, co było równoznaczne z sygnałem sprzedaży, który to otwierał drogę do poziomu 3,84 zł.
Analogiczny sygnał sprzedaży, tyle że wygenerowany w chwili przełamania strefy wsparcia 2,9550-2,9600 zł, nie został póki co zanegowany na wykresie USD/PLN. Wciąż więc aktualna pozostaje, zapowiadająca spadki, formacja głowy z ramionami na tym wykresie. Wciąż też aktualne pozostaje zagrożenie spadkiem aż do 2,87 zł. Dopiero wyraźny powrót ponad poziom 2,96 zł poprawi sytuację posiadaczy dolarów.