Zgodnie z naszymi przewidywaniami, popartymi analizą techniczną notowania EUR/JPY i USD/JPY zanotowały ponad jednoprocentowe spadki, podobnie jak GBP/JPY. Silny także był frank szwajcarski. Odrodzenie walut, których słabość podnosiła opłacalność "carry trade" wywołało znaczną przecenę walut rynków wschodzących, tym bardziej, że przedstawiciel IMF obwinił lukratywną praktykę o szkodzenie krajom Azji i Europy. Już w nocy wyraźnie traciło meksykańskie peso, zaś największa od 10 lat zniżka na chińskim parkiecie (-8,84%) wywołana obawami o zaostrzenie polityki monetarnej przed obradami parlamentu tylko dopełniła "obrazu zniszczenia". W tej sytuacji nie dziwi silna wyprzedaż forinta, korony i złotego, którym towarzyszyła przecena na rynkach surowcowych i kapitałowych w całej Europie, wśród których niechlubna palma pierwszeństwa przypadła WIG-owi 20, tracącemu 4,3% przy obrotach wskazujących na odpływ kapitałów zagranicznych. Wzrost ryzyka z uwagi na zaostrzenie sytuacji wobec Iranu tylko w niewielkim stopniu wpłynęło na nastawienie do regionu, gdyż przecena surowców świadczy o spokojnym podejściu inwestorów do "kwestii irańskiej". Szczególnie taniejące złoto, które zakończyło po wybiciu z flagi wzrost, którego zakres mierzyć można było na 691,8 USD świadczy o tej obojętności. Rozpoczynające się dziś posiedzenie RPP, które przyniesie nieco bardziej jastrzębie komentarze, nie ma wpływu na siłę złotego w obliczu rangi wydarzeń międzynarodowych, które wieszczą dalszą deprecjację walut regionu. Po całodziennym umocnieniu głównych walut, o godz. 14:40 za euro płacono 3,9110 PLN, zaś za dolara 2,954 PLN.
Zachowanie eurodolara determinowane było dziś z jednej strony przez umacniającego się jena, z drugiej strony zaś inwestorzy w napięciu oczekiwali na pierwszoplanowe dane zza Oceanu, styczniowe; zamówienia na dobra trwałe (konsensus -2,5%) i sprzedaż domów na rynku wtórnym (oczekiwane 6,24 mln) oraz indeks zaufania konsumentów Conference Board w II (prognoza 109). W tej sytuacji na dalszy plan zeszły mieszane wieści ze strefy euro; deflacja cen importu w RFN (-0,7 m/m), inflacjogenny wzrost podaży M3 w I (+9,8%, poprzednio +9,8%, prognoza +9,5%). Rynek dyskontował w cenach gorsze dane z USA rezultacie, w rezultacie dolar stracił do euro z 1,3160 do 1,3230, po czym notowania ustabilizowały się, odzwierciedlając słabość obu walut do jena. Pojawiające się naciski na J.C. Tricheta ze strony ministrów finansów "dwunastki" w kwestii zatrzymania cyklu podwyżek stóp, pogłoski o braku zdecydowania w EBC, co do dalszych ruchów po marcowym wzroście kosztu pieniądza do 3,75% i niższa od prognoz inflacja w niemieckich landach (0,4% m/m) przeszły bez większego echa wobec olbrzymiego popytu na jeny i oczekiwania na publikacje z USA. O 14.30 dynamika zamówień na dobra trwałego użytku okazała się wyraźnie niższa od prognoz (-7,8%), co nie przełożyło się na wzrosty eurodolara. Słabe prognozy kolejnych danych dają pewne pole do pozytywnych zaskoczeń dla dolara. O 14.40 euro kosztowało 1,3240 USD.
Sporządził:
Kamil Gaworecki
Makler Papierów Wartościowych