Jedyną różnicą pomiędzy obecnym a majowym spadkiem stanowią obroty. W minionym tygodniu był one największe w historii i prawie dwukrotnie większe niż we wspomnianym majowym tygodniu.
W dotychczasowej historii warszawskiej giełdy, większe tygodniowe spadki WIG20 zaliczył 40 razy, na przestrzeni ponad 810 tygodni. Największe ich nagromadzenie było w czasie załamania w 1994 roku. Od marca do czerwca 1994 roku, aż dziewięć z czternastu tygodni kończyło się przeceną większą niż 7,6%. Wówczas największy tygodniowy spadek wyniósł 25,5%.
Aktualna sytuacja techniczna na wykresie WIG20 zdecydowanie preferuje podaż. Tak bowiem należy interpretować długą czarną tygodniową świecę, która z poprzednią tworzy, zapowiadającą spadki, formację objęcia bessy. Jednocześnie wykres tygodniowy przełamał ośmiomiesięczną linie trendu spadkowego. Potwierdzeniem tak wygenerowanych sygnałów sprzedaży, są pierwsze od dłuższego czasu sygnały sprzedaży na wskaźnikach. I tak np. MACD, wygenerował pierwszy sygnał sprzedaży od maja, który dodatkowo jest wsparty przez negatywną dywergencję.
Podobnie źle wygląda sytuacja na wykresie dziennym. Dwie formacje wyspy odwrotu na poziomie 3500 pkt., formacja podwójnego szczytu, sygnały sprzedaży na wskaźnikach oraz przełamana linia trendu, to wszystko elementy które każą zakładać nie tylko spadek do 3148,68 pkt. (dołek z 10 stycznia br.), ale do 2900 pkt. gdzie w lipcu, sierpniu, wrześniu i październiku rynek bronił się przed spadkami. Otwartym pytaniem oczywiście jest, czy takie spadki będą równie dynamiczne jak w maju, czy też może spadek będzie miał dużo spokojniejszy charakter?
W praktyce, o dynamice ruchu, przesądzi sytuacja na głównych światowych parkietach. Analiza techniczna każe jednak zakładać raczej mniej dynamiczną zniżkę. Ale nie tylko ona. Można oczekiwać, że duża liczba graczy, będzie spadki traktowała jako okazję do mocnego kupna "tanich" akcji, zachęcona tym, co działo się przed rokiem, kiedy to po potężnej przecenie, ceny akcji nie tylko szybko odrobiły straty, ale wspięły się do nowych rekordowych poziomów, które następnie poprawiały przez ponad pół roku.