Niewątpliwie napływające w ostatnich dniach informacje z kraju były pozytywne. Warto tutaj zwrócić uwagę na środowe wypowiedzi wiceminister finansów, Katarzyny Zajdel-Kurowskiej, której zdaniem wzrost gospodarczy może w tym roku wynieść 6,3 proc. r/r, a w I kwartale osiągnie 7 proc. r/r. To powinno pozwolić na obniżenie deficytu sektora finansów publicznych do 3,2-3,3 proc. PKB na koniec roku i tak jak to zakładano wcześniej, poniżej 3 proc. PKB w 2009 r. Niezależnie od tego rząd przyjął w tym tygodniu założenia programu prorodzinnego, którego koszta w latach 2008-14 wyniosą 17,4 mld zł. Wicepremier Gilowska zapewniła także, iż dotrzymane zostaną zapowiedzi obniżenia stawek PIT od 2009 r., co będzie kosztować 8 mld zł. To wszystko ma zostać sfinansowane przez spodziewany wysoki wzrost gospodarczy w najbliższych latach i w tym właśnie tkwi pewne ryzyko, na które zwracają uwagę ekonomiści. Jednak dopóki będą napływać dobre informacje ze sfery makro, rynek nie będzie się tym przejmował.
Przyszłotygodniowy kalendarz danych będzie znacznie bogatszy, niż ostatnio. Kluczowa będzie tutaj środa, kiedy poznamy dane o inflacji CPI za luty i bilansie C/A za styczeń. W pierwszym przypadku szacuje się wzrost wskaźnika cen do 1,9 proc. r/r z 1,7 proc. r/r w styczniu, chociaż nie wykluczamy, że będzie on niższy i wyniesie 1,8 proc. r/r. To może utwierdzić "gołębio" nastawionych członków Rady w tym, że nie ma konieczności szybkiej podwyżki stóp procentowych. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż w ostatnich dniach aktywność przeciwników takiego posunięcia była dosyć duża, a jednym z przytaczanych argumentów było ryzyko, iż później stopy będzie trzeba podwyższać zbyt szybko. Odnośnie bilansu C/A to oczekiwania kształtują się w okolicach 365 mln EUR deficytu wobec -915 mln EUR w grudniu. Wtedy jednak było to wynikiem jednorazowych wydarzeń. Dla oceny przyszłych trendów inflacyjnych istotne będą także publikowane w czwartek informacje o średniej płacy za luty, której dynamika może nieco spaść względem stycznia i wynieść 6,7 proc. r/r.
Kluczowe dla zachowania się złotego będzie jednak zachowanie się rynków zagranicznych. Wydaje się, że obserwowana w ostatnich 2 tygodniach przecena rynków wschodzących będąca wynikiem redukowania pozycji opartych o spekulacyjne strategie carry-trade, nie była jedynie krótkotrwałym epizodem na rynkach, a stanie się elementem dłuższego procesu. Może ona przyspieszyć w wypadku publikacji gorszych danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych, które potwierdzałyby wtedy racje Alana Greenspana, który przestrzegał ostatnio przed możliwością pojawienia się recesji szacując prawdopodobieństwo takiego scenariusza na 30 proc. Jak na razie te opublikowane w piątek były lekko pozytywne, co oddaliło tą groźbę. Niemniej jednak pozostajemy pesymistycznie nastawieni wobec perspektyw naszej waluty.
Rynek międzynarodowy:
Miniony tydzień okazał się korzystny dla amerykańskiego dolara. Będący dosyć dobrym miernikiem koniunktury US Dollar Index badający relację "zielonego" względem sześciu głównych światowych walut wzrósł na przestrzeni ostatnich dni z 83,74 pkt. w piątek 9 marca b.r., do 84,25 pkt. dzisiaj po południu. W przypadku najbardziej interesującej nas pary, czyli EUR/USD zanotowaliśmy spadek z 1,3191 do 1,3110.