Komentarz poranny

Publikacja: 15.06.2007 08:51

W komentarzach po wczorajszej sesji w USA przewija się oczywiście wątek

rentowności obligacji. Zdaniem komentatorów wczorajsza zwyżka wartości

indeksów akcyjnych to wynik stabilizacji na rynku długu. Po części pewnie

to racja, bo faktycznie ceny obligacji wczoraj nie zmieniały się już zbyt

mocno 10y.gif Za wzrostem stoi też jednak trend. Co by nie mówić i ilu

czynników negatywnych się nie doszukiwać, to trend jest wzrostowy.

Zauważmy, że spadek cen obligacji trwał już od jakiegoś czasu, ale mówić

się o tym zaczęło dopiero, gdy rentowność 10-latek zbliżyła się do poziomu

5%. Wtedy też zaczęto mówić o tym jako o zagrożeniu dla rynku akcji. Teraz

ceny długu szczególnie nie wzrosły i trzymają się blisko swoich dołków, a

to i tak wystarczyło, by rynek akcji już się tego nie bał. Owszem,

indeksom pomagają w sumie niezłe dane makro. Wczorajsza wyższa wartość PPI

to wynik zmian na rynku paliw, a więc coś poza obszarem oddziaływania

narzędzi polityki pieniężnej. Jeśli odjąć ceny żywności i energii, PPI był

równy prognozom. Inna sprawa, że jest to najlepsza miara inflacji i można

ją jedynie odczytywać, jako czynnik wpływający na poziom cen towarów

konsumpcyjnych. Zmianę tych ostatnich poznamy dziś. Tu wyczulenie rynku

będzie już znaczne, choć jak wiemy nie CPI jest główną miarą procesów

inflacyjnych w gospodarce, która jest brana pod uwagę przez FOMC. Niemniej

zmiany CPI są już ważne, a tym samym można przypuszczać, że ewentualna

reakcja na dane będzie znaczna. Tym bardziej, że mamy już za sobą dwie

sesje wzrostu, a więc spadek cen akcji jest już możliwy - korekta już się

pojawiła. To, jak zareaguje rynek, zależy od danych. Można podejrzewać, że

w danych ponownie będzie widać wpływ zmian cen energii, choć nie

koniecznie musi on być aż tak duży, jak w przypadku cen produkcji.

Zatrzymajmy się na chwilę na cenach energii, a zwłaszcza cenach ropy

ropa.gif Wczoraj na rynku ropy miało miejsce ciekawe wydarzenie natury

technicznej. Ceny wyszły ponad poziom 67 dolarów na baryłkę, co sprawiło,

że wyszły także poza obszar kreślonej od dwóch tygodni konsolidacji. Z

technicznego punktu widzenia można ją traktować jako formację kontynuacji

i teraz należałoby się liczyć z dalszą zwyżką ceny surowca, a więc

ponownym zbliżaniem się do okolic szczytu wyznaczonego ubiegłego lata. Za

daleko jednak nie wybiegajmy. Na razie zapowiada się wzrost przynajmniej

do okoli 70 dolarów za baryłkę. To zapewne ponownie będzie czynnik

hamujący zapędy byków na rynku akcji. Choć akurat naszym rafineriom taki

proces będzie sprzyjał.

Po wczorajszej zwyżce cen w USA oraz potwierdzeniu jej przez rynku

azjatyckie, można przypuszczać, że zaczniemy dzień od wzrostu cen, a więc

od ponownego przybliżenia się do poziomu rekordu hossy. Jest szansa, że

będzie on dziś atakowany. Wynik ataku? Proszę wybaczyć, ale nie będę

zgadywał. Jest to tym bardziej utrudnione, że dziś mamy także dzień

wygasania czerwcowych serii instrumentów pochodnych, co samo w sobie może

narobić sporo zamieszania. Nie wspomnę już o planowanych publikacjach

(CPI, produkcja w USA). Na razie popyt ma przewagę i ma szansę ją utrzymać.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów