Komentarz poranny

Publikacja: 20.06.2007 08:40

Na wczorajszej sesji w USA indeksy nieznacznie zyskały na wartości. Wzrost

był równie mały, jak spadek w dniu poprzednim. Tym samym łatwo dojść do

wniosku, że nic ciekawego się nie wydarzyło. Sama sesja faktycznie do

porywających nie należała, ale pojawiło się kilka rzeczy, które wydają się

warte wzmianki.

Warto wspomnieć choćby o wczorajszym wzroście cen obligacji amerykańskich.

Wzrost ten zdecydowanie odstawał od spokoju, jaki był widoczny na rynku

akcji. Rentowność 10-letnich obligacji spadła w stosunku do poprzedniego

zamknięcia o ponad 5 pkt bazowych 10y.gif Od szczytu rentowności

wyznaczonego 13 czerwca spadek przekroczył już 20 pkt bazowych. To duża

zmiana, ale jak widać, rynek akcji za bardzo się tym nie ekscytuje. I ma

rację. Wzrost cen obligacji wygląda na razie jedynie na korektę ostatnich

spadków, a jeśli korektę, czyli trzeba się liczyć z możliwością dalszej

przeceny, a więc i z wzrostem rentowności. W komentarzach pojawiają się

opinie, że wczorajsza zmiana została wywołana danymi z rynku

nieruchomości. Moim zdaniem to naciągana hipoteza. Po pierwsze, dane nie

były aż tak zaskakujące, by wywołać tak znaczącą zmianę w wycenie długu.

Zresztą dobrze to pokazał rynek akcji, który na dane niemal w ogóle nie

zareagował. Po drugie, właśnie reakcja cen obligacji tuż po danych była

równie mizerna, jak na rynku akcji. Dopiero w późniejszej części dnia

wzrost cen się powiększył.

Czy same dane są niepokojące? Owszem, ale ten niepokój nie jest w tej

chwili związany z tym, że nieruchomości poważnie zagrożą dynamice wzrostu

PKB, ale tym, że problemy na tym rynku mają szansę się przeciągać i trwać

przynajmniej kolejny rok. Z jednej strony długość osłabienia na rynku

nieruchomości jest z pewnością dla branży budowlanej uciążliwa, ale z

drugiej jest szansa, że osłabienie to będzie umiarkowanej wielkości i nie

dojdzie do poważnych zmian w wycenie domów, co miałoby kolosalne znaczenie

dla całej amerykańskiej gospodarki.

Wczoraj miała miejsce kolejna zwyżka cen ropy ropa.gif Była ona już

mniejsza, niż dzień wcześniej, ale i tak została przez wszystkich

odnotowana, gdyż była kolejnym krokiem zbliżającym ceny do poziomu 70

dolarów za baryłkę. Wzrost na rynku ropy na razie nie emocjonuje

amerykańskich inwestorów w stopniu, w jakim to czynił w ubiegłym roku w

lecie. A powinien, bo zanosi się na to, że poziom 70 nie zatrzyma wzrostu

i powoli ceny będą się zbliżały do szczytów notowań.

Dziś zapowiada się kolejna spokojna sesja. Spadek rentowności

amerykańskich obligacji pewnie w niewielkim stopniu pomoże nam rano, ale

na wiele bym nie liczył. Później zostaniemy pozostawieniu sami sobie. O

13:00 pojawią dane o liczbie wniosków o kredyt hipoteczny, a godzinę

później poznamy dynamikę polskiej produkcji przemysłowej. Wartość o tyle

ważna, że wraz z wczoraj opublikowaną dynamiką płac pozwala powiedzieć coś

na temat wydajności pracy. Końcówka sesji będzie wynikiem tej ostatniej

publikacji.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów