W ślad za zwyżką kursu głównej pary PLN odrobił cześć strat do USD, pozostając przy tym stabilnym wobec euro. Inwestorzy zdali sobie sprawę, że w średnioterminowej perspektywie obecne zawirowania polityczne nie wpłyną na siłę złotego. Z drugiej strony ewentualne wcześniejsze wybory i konieczność zabiegania o wyborcę może stanowić zagrożenie dla przyszłorocznego budżetu i kotwicy. Większa nerwowość była odczuwalna na warszawskim parkiecie, gdzie główne indeksy na zamknięciu sesji traciły 2 proc. Zagrożeniem dla nastrojów na rynkach wschodzących może okazać się korekcyjne umocnienie jena, co budzi obawy o opłacalność operacji realizowanych w ramach strategii "carry trade". Inwestorzy nie poznają dziś żadnych publikacji danych makroekonomicznych z kraju. Najbliższe raporty napłyną na rynek w piątek, kiedy poznamy odczyt inflacji CPI r/r za czerwiec oraz bilans obrotów bieżących za maj. Do tego czasu sytuacja na rynku PLN będzie zdeterminowana przez układ sił na rynku globalnym. Utrzymujący się negatywny sentyment do amerykańskiej waluty będzie czynnikiem wspierającym złotego na dzisiejszej sesji. O godzinie 9:00 jedno euro wyceniano na 3,7750, natomiast dolara na 2,7450.
Wczorajszy dzień przyniósł historyczne wydarzenia na rynku walutowym. Eurodolar z łatwością przebił historyczne szczyty i ustanowił nowe maksima figurę wyżej. Mowa B. Bernanke nie koncentrowała się na inflacji i niewiele wniosła, dolar osłabiał się już wcześniej. Wpływ na to miały obawy inwestorów o amerykański rynek nieruchomości, gdyż supermarkety z wyposażeniem Home Depot i Sears ogłosiły, że ich kwartalne wyniki będą słabsze. Także inne spółki z Wall Street zapowiadają gorszą dynamikę zysków, co nie świadczy dobrze o kondycji największej gospodarki świata. Ogłoszenie przez agencję Standard & Poor?s zamiaru potencjalnego obniżenia ratingu dla obligacji hipotecznych o wartości 12 miliardów USD dodatkowo wzmogło obawy o sytuację w nieruchomościach. Droga ropa, której cena osiąga najwyższe poziomy od 11 miesięcy będzie działać hamująco na amerykański wzrost gospodarczy, zmniejszając konsumpcję innych dóbr, produkowanych w kraju. W dodatku Chiny ogłosiły, ze ich ostatnia nadwyżka handlowa sięgnęła rekordowych 21 mld USD, w dużej mierze za sprawą eksportu do USA, co zwiastuje ponowny wzrost deficytu handlowego w Stanach. Taki splot wydarzeń w połączeniu z trwającym posiedzeniem Banku Japonii, wokół którego trwają spekulacje nt. możliwej podwyżki stóp lub zasygnalizowaniu takiego ruchu w przyszłości, przełożył się na wzrost światowej awersji do ryzyka przy jednoczesnym bardzo wyraźnym osłabieniu dolara.
Traciły rentowności amerykańskich papierów dłużnych, zatrzymując się na wsparciu 5%, i jednocześnie mocno zniżkowały indeksy giełdowe, umacniał się gwałtownie japoński jen, z powodu zamykania zbyt rozbudowanych pozycji opartych o "carry trade". Główna para walutowa dotarła do górnej linii kanału wzrostowego (1,3584 USD), która zatrzymała dalszą zwyżkę. Trend wzrostowy nadal jednak trwa i obserwując jego siłę, spodziewamy się, że najbliższe sesje przyniosą jego kontynuację. Dom zakupów warto wykorzystywać przedział między 161,8% zniesieniem spadku od 1,3550 do 1,3260 (czyli 1,3735 USD) oraz szczytem wczorajszej świecy wzrostowej (1,3745 USD). W razie większych spadków kolejnymi poziomami do zakupów są ceny 1,3710 i 1,3680. Przebicie z góry 1,3640 rekomendujemy zamykanie długich pozycji. Jeśli wzrosty będą kontynuowane, dziś możemy być świadkami pobicia świeżych historycznych maksimów i ataku na poziom 1,38. O 8.45 za euro płacono 1,3745 USD.
Sporządził:
Kamil Kasperski