Warunkiem realizacji była akceptacja samego planu przez parlament oraz akceptacja wymaganych zmian prawnych. To wczorajsze głosowanie nad ogólną akceptacją było uznawane za kluczowe, gdyż budowało większość dla dzisiejszych głosowań szczegółowych.

Wyliczenia na początku dnia wydawały się potwierdzać scenariusz pozytywny, dzięki czemu notowano wzrost cen. Zwyżka trwała do południa i jeszcze nieco dłużej. Krótko po południu nastąpił wyskok cen. Powodem była oczywiście wspomniana arytmetyka głosowania. Okazało się, że jedna z deputowanych opozycji zadeklarowała poparcie planu oszczędnościowego. Dzięki temu szanse na zwycięstwo obozu rządowego wyraźnie wzrosły. Co ciekawe, gdy w końcu doszło do głosowania, to jego pozytywny efekt już nie wywołał podobnej pozytywnej reakcji. Głosowanie trwało kilkadziesiąt minut i nie obyło się bez poruszenia.

Okazało się, że nie wszyscy członkowie obozu rządowego wspierają plan oszczędnościowy. Na rynku euro nastąpiła chwila załamania i realizacji stopów. Równie szybko notowania powróciły na poziom sprzed tego zamieszania. Okazało się, że przeciw pakietowi głosował deputowany, który już wcześniej zapowiadał, że to uczyni, a więc jego głos nie zaburzał wcześniejszych kalkulacji. Potwierdził to ostateczny wynik. Plan przeszedł.

Ten pozytywny ruch cen jest nadal traktowany przeze mnie jako korekta spadków, jakie miały miejsce w ubiegłym tygodniu i w pierwszej połowie notowań poniedziałkowych. Licząc od poziomu ostatniego lokalnego szczytu (2812) do poniedziałkowego dołka, obecna zwyżka osiągnęła zniesienie 61,8 proc. Jak więc widać, mimo dwóch dni zwyżki jej skala jeszcze nie pozwala na zbyt wybujały optymizm. Tym bardziej że jeden z czynników wspierających zakupy właśnie wyparował. Skoro Grecja radzi sobie z głosowaniem, to można uznać, że fakt wejścia w życie zmian, jakich wymaga wprowadzenie planu oszczędnościowego, już jest zdyskontowany. Teraz ceny wspiera jedynie koniec kwartału i półrocza, a to już może być zbyt mało. Tym bardziej że część graczy pewnie będzie „sprzedawać greckie fakty”.