Przypomnę, że to właśnie wtedy pojawiła się ostatnia luka hossy, co było reakcją na decyzję amerykańskiej Fed o rozpoczęciu nowego programu skupu aktywów (QE3).
Reakcja była optymistyczna, ale krótka. Zakupy pchane tym optymizmem trwały bowiem tylko ten jeden dzień. Kolejne sesje (już z bieżącego tygodnia), to był jedynie wysiłek popytu skupiony na tym, by podtrzymać poziomy cen. Gdzie się podziała chęć do zakupów? Być może skala optymizmu piątkowego była zbyt duża i rynek musiał to odchorować. Wczoraj miała miejsce ważna sytuacja. Ceny zeszły pod minimum z piątku i tym samym rozpoczęły coś na podobieństwo próby zamknięcia luki. Problem w tym, że nie było żadnej chęci ze strony podaży. Aktywność sprzedających była niewielka. W związku z tym taka akcja miała niewielkie szanse powodzenia.
Wnioski z tej kiepskiej próby są takie, że prawdopodobnie teraz popyt skusi się i będzie działał w celu podniesienia cen, a pewnie i wyznaczenia nowego szczytu trendu. Czy dojdzie do pokonania poziomu 2450 pkt (indeks), przekonamy się wkrótce. Jeśli faktycznie teraz popyt będzie bardziej aktywny, to z wczorajszej sesji będzie taka korzyść, że jej minimum stanie się punktem odniesienia dla ewentualnego powrotu do nastawienia negatywnego. Warunkiem jest jednak wspomniana akcja kupujących i choćby tylko naruszenie poziomu szczytu zwyżki.
Dylematy natury technicznej pojawiają się w szczególnym momencie. Dziś mamy ostatnią sesję notowań serii wrześniowej. W przypadku serii grudniowej, która od dziś rana będzie nas interesować, poziom szczytu znajduje się na 2455 pkt i to ta okolica będzie musiała być choćby naruszona. W związku z dzisiejszymi notowaniami warto uważać na to, co będzie się działo w ostatniej godzinie. Uważać, ale zbytnio nie przejmować. To w tym czasie wyznaczane będą kursy rozliczeniowe dla wygasających instrumentów pochodnych.