Słuchać czy nie słuchać

W ciągu najbliższego roku rynki akcji mogą stracić 40 proc. – twierdzi Mark Spitznagel, założyciel funduszy wysokiego ryzyka Universa Investments.

Aktualizacja: 11.02.2017 09:29 Publikacja: 09.11.2013 05:12

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Archiwum

Tę opinię można by uznać za jedną z wielu, gdyby nie to, że Spitznagel już dwa razy trafił. Przewidział giełdowe kryzysy z 2000 r. i 2008 r. i na nich zarobił.

Kasandryczne opinie o perspektywach rynku pojawiają się co jakiś czas. Czasami wypowiadają je analitycy, czasami zarządzający i znani inwestorzy, a czasami ekonomiści. Ci, którzy trafią, zyskują sławę. O tych, którzy nie trafili, rynek dość szybko zapomina. Są też tacy, którzy, czy to wieszcząc krach, czy to wierząc tym, którzy ostrzegali i się pomylili, ponoszą realne straty.

Mark Spitznagel, który jest typowym czarnym łabędziem, twierdzi, że akcje są dziś za drogie, a wzrosty zawdzięczają li tylko polityce Fedu. I sądzi, że w ciągu roku dojdzie do 40- -proc. korekty. Czy ma rację? Zobaczymy. Warto przypomnieć, że w połowie 2011 r. Spitznagel zapowiadał spadek indeksu S&P500 i nie dość, że miał rację, to jeszcze na tym zarobił, tak jak zarobił na wzroście cen złota w latach 2009–2011.

Przyjmując do wiadomości opinie założyciela Universa Investments warto rozejrzeć się, co o rynku myślą inni.

Spitznegel nie jest bowiem jedynym znanym inwestorem, który publicznie dzieli się opiniami z rynkiem. Ostatnio bardzo chętnie robi to Carl Icahn, który wiele informacji o swoich inwestycjach ujawnia za pomocą serwisu społecznościowego Twitter. Icahn nie ogłasza opinii o całym rynku. Ogranicza się do akcji wybranych spółek.

Aktualnie Icahn gra na wzrost kursu akcji Apple. Twierdzi, że jeśli prezes spółki z Cupertino go posłucha i przeznaczy na wykup akcji Apple kolejne 150 mld dolarów, to kurs papierów producenta iPhone'ów i iPadów w ciągu trzech lat wzrośnie do 1250 dolarów. Zarządzane przez Icahna fundusze zainwestowały w zakup 4,7 mln akcji Apple 2,5 mld dolarów.

Inwestor ujawnił także, że ma sporą pozycję w akcjach Talisman Energy oraz że wprowadzi swoich przedstawicieli do rady nadzorczej Nuance Communications. Informując o wydarzeniu w Nuance inwestor zasugerował, że jego działania przyczynią się do wzrostu kursu akcji firmy, tak jak miało to miejsce po podobnym posunięciu w przypadku akcji Hain Celestial Group. Akcje Hain Icahn kupował w I kwartale 2010 r., a inwestycję ostatecznie zamknął – z trzycyfrowym zyskiem – we wrześniu 2013 r.

Sądzę, że i Spitznegel i Icahn w swej otwartości w komunikowaniu się z rynkiem mają prosty cel: realizację swojej strategii inwestycyjnej. Prawdopodobieństwo, że osiągną zyski, rośnie wraz z gronem osób, które podążą ich śladem. W przypadku Icahna komunikacja via Twitter służy także wywarciu presji na Tima Cooka, szefa Apple i władze tej spółki, by te zdecydowały się na dodatkową redystrybucję wśród inwestorów miliardów dolarów znajdujących się w kasie firmy z Cupertino.

Moim zdaniem Carl Icahn pierwsze efekty osiągnął. Podczas telekonferencji z analitykami Tim Cook i Peter Oppenheimer, dyrektor finansowy Apple, dzielili się informacjami o zasobach finansowych firmy i o tym, jak są rozdysponowane. Z ust Cooka padła także deklaracja, że zarząd i rada nadzorcza spółki na bieżąco analizują politykę firmy dotyczącą redystrybucji zysków i należy się spodziewać, że w pierwszej połowie przyszłego roku będziemy mieli informacje o ewentualnych zmianach.

O tym, że informowanie o swoich inwestycjach nie zawsze pomaga w zarabianiu na nich, przekonał się John Paulson. Inwestor, który krytycznie ocenia politykę pieniężną Fedu, od dłuższego czasu gra na zwyżkę złota i na tym zarabiał. Karta odwróciła się w tym roku. Złoto znacząco staniało, a Paulson ponosi na tych inwestycjach co kwartał straty liczone w setkach milionów dolarów.

Gdy w połowie sierpnia ujawniono, że w II kwartale inwestor o połowę zredukował pozycję w złocie, na rynku pojawiły się złośliwe komentarze, że być może jest już czas na kupowanie kruszcu. Ci, którzy tak postąpili i zainwestowali długoterminowo, niestety – przynajmniej na razie – nie mogą się pochwalić zyskami. Zarobili natomiast ci, którzy w sierpniu grali na złocie krótkoterminowo i po przekroczeniu przez metal ceny 1400 dolarów za uncję zrealizowali kilkuprocentowe zyski.

Jeśli sprawdzą się przewidywania Marka Spitznagela, to może się okazać, że na złocie da się znów zarobić krocie. Ale nim to nastąpi, cena uncji kruszcu musi pokonać psychologicznie ważną barierę 1400 dolarów.

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?